Trzy rady - św. Antoni Wielki

 


Ktoś pytał abba Antoniego: „Czego powinienem przestrzegać, aby podobać się Bogu?” Starzec mu odpowiedział: „Przestrzegaj tych moich nakazów: dokądkolwiek pójdziesz, zawsze miej Boga przed oczami; cokolwiek robisz czy mówisz, opieraj to na Piśmie Świętym; a gdziekolwiek raz już zamieszkasz, nie odchodź stamtąd łatwo. Tych trzech rzeczy przestrzegaj, a będziesz zbawiony”.

Człowiek, kiedy chce się przypodobać drugiemu człowiekowi jest gotowy na wiele. Zmiana sposobu myślenia, działania - wszystko właściwie wchodzi w rachubę, a już zwłaszcza wtedy, gdy w perspektywie jest jakiś konkretny zysk.

A co ma zrobić człowiek, który chce się spodobać Bogu? 

Ten, który postawił to pytanie  Antoniemu usłyszał odpowiedź zbudowaną z trzech wskazówek.

1. Miej zawsze Boga przed oczami - a więc żyj ze świadomością istnienia Boga i tego, że każdy Twój czyn, każde twoje słowo, każda Twoja myśl jest dla Niego jasna i oczywista. Przed Bogiem nie ma tajemnic

W tym nakazie nie chodzi o wzbudzanie sobie przekonania, że jestem uczestnikiem jakiegoś "Bożego Reality Show", albo że podlegam jakiejś stałej inwigilacji.

Mieć Boga zawsze przed oczami znaczy tak na prawdę, że w każdym swoim działaniu powinienem pamiętać o Nim i traktować Go serio i z szacunkiem. 

Mieć Boga zawsze przed oczami, nie jest także zaproszeniem do budowania jakiejś neurotycznej wizji chrześcijaństwa (ostatnio gdzieś na Facebooku doczytałem się takiego określenia w odniesieniu do nieco bardziej tradycyjnie pojmowanej religijności). Jest zaproszeniem do tego, by okazywać osobowemu Bogu taki sam szacunek, jak okazuje się kochanej osobie. By w taki sam sposób uwzględniać Boga w swoich planach i działaniach, w jaki na co dzień uwzględnia się męża, żonę, dzieci...

2. Cokolwiek robisz czy mówisz, opieraj to na Piśmie Świętym - brzmi to jak wielki przytyk dla współczesnego człowieka, który nierzadko nie zna Pisma Świętego, a nawet jeśli, to wcale niekoniecznie widzi w nim źródło inspiracji dla swoich słów i działań.

Jednakże to wskazanie, jest jakimś świadectwem o tym, w jaki sposób św. Antoni i jemu podobni podchodzili do Słowa Bożego. Dla nich nie był to jeden z wielu "tekstów kultury", z którym owszem warto się zapoznać, ale żeby tam zaraz się nim przejmować... Oni dla zgłębiania Pisma Świętego odchodzili na pustynię, uczyli się go na pamięć, jeśli nie w całości, to przynajmniej we fragmentach. Ich droga na pustynię zaczynała się najczęściej od inspiracji słowami Pisma Świętego.

Poza tym wychodzili z dość sensownego przekonania, że im bardziej zgodne z Pismem Świętym będą ich słowa i czyny, tym bliższe one będą temu, do czego wzywa swoich wyznawców Bóg.

3. Gdziekolwiek raz już zamieszkasz, nie odchodź stamtąd łatwo - w świecie tak skomunikowanym jak nasz wydaje się to niewykonalne. Przecież wielu współczesnych ludzi przeprowadza się przynajmniej kilka razy w ciągu swojego życia. Coraz trudniej o osiągnięcie stabilizacji rozumianej jako stałe miejsce w świecie.

Ale ten nakaz można zrozumieć szczerzej, choć mnisi faktycznie mocno przywiązywali się do swoich cel i mocno troszczyli się o to, co reguła św. Benedykta rozwinęła w ślub stabilitas loci. Szersze rozumienie będzie dotyczyło na pierwszym miejscu wytrwałości. Zwłaszcza wytrwałości w dążeniu ku dobremu. Wytrwałości w dążeniu ku Niebu. 

Może się wyrazić ona na przykład w wiernym codzienny porannym wstawaniu i rozpoczynaniu dnia od modlitwy. Może wyrażać się w codziennie poświęconych na lekturę Pisma Świętego 15 minutach. Może wyrażać się...

W tym nakazie chodzi też o to, by wypracowywać sobie zdolność do doprowadzać swoje postanowienia do końca. By nie zniechęcać się zbyt łatwo.

Może też chodzić w nim o to, by nie poddawać się tak modnej dziś zmienności i niestałości, ale budować swoje życie na czymś trwałym.

Komentarze