Miej umiar - św. Antoni Wielki


"Powiedział też, że są ludzie, którzy wyniszczyli ascezą swoje ciało, ale ponieważ zabrakło im roztropności, oddalili się od Boga."

Biorąc pod uwagę to, jak bardzo ostre praktyki ascetyczne podejmowali mnisi na pustyni, powyższe zdanie świętego Antoniego jest zadziwiająco wyważone. Przy okazji pokazuje jednak  bardzo ważną sprawę.

Asceza rozumiana jako umartwienie ciała nie była dla mnichów celem samym w sobie. Była jedynie środkiem, który miał służyć osiągnięciu zamierzonego celu.

Antoni wskazuje, że ważną cechą mnicha-pokutnika jest zdrowy rozsądek, który pozwala mu na zachowanie właściwej miary podejmowanych praktyk, tak, aby nie stały się one ważniejsze od Boga, do którego mają prowadzić.

Widocznie taka przesada musiała się przydarzać na pustyni, skoro św. Antoni tak radykalnie się o niej wypowiada.

Panu Bogu nie chodzi o to, by człowiek całkowicie wyniszczył swoje ciało, tak jakby było czymś gorszym albo nieważnym uwagi. Otrzymaliśmy je o Niego. Powinniśmy się o nie troszczyć.

Przesadne umartwienie, takie które prowadzi do utraty zdrowia jest wykroczeniem przeciwko piątemu przykazaniu. Grzechem. I jako takie - oddala od Boga.

Stara praktyka Kościoła zawsze podpowiadała, że ktoś, kto pragnie podejmować jakieś szczególne, nadzwyczajne umartwienie, powinien to robić poddając się przewodnictwu spowiednika albo kierownika duchowego. Dzięki takiemu podejściu można było uniknąć przesady ze strony pokutującego, a nawet przerwać podejmowaną praktykę, gdyby okazała się stwarzać większe zagrożenie duchowe niż przynosiła pożytku.

Rozszerzając rozumienie tego apoftegmatu, warto pomyśleć o praktykowaniu pobożności w ogóle, bo roztropność powinna wyrażać się nie tylko w podejmowaniu umartwienia.

Można wykazać się brakiem roztropności także wtedy, kiedy zapomina się o swoim podstawowym powołaniu i w imię pobożności zaniedbuje obowiązki stanu. 

Taką sytuacją byłaby na przykład historia żony, która z racji podjętych zobowiązań modlitewnych nie znajduje czasu na budowanie relacji z mężem, ojca, który modlitwę przedkłada nad czas spędzany z dziećmi itp. 

Musimy pamiętać, że o ile modlitwa sama w sobie jest praktyką pobożną i dobrą, to nie możemy nią usprawiedliwiać działania obiektywnie złego.

Bądźmy więc roztropni.

Komentarze