Uroczystość Objawienia Pańskiego

    


Kłębi mi się w głowie tyle myśli, że nie bardzo wiem od której zacząć, żeby wszystkie kolejne ułożyły się w sensowną całość. Wszystko dlatego, że dzisiejsza Uroczystość niesie ze sobą wiele treści.. 

    Część z tych kłębiących się w głowie pomysłów wypowiedziałem rano w homilii, ale ze względu na specyfikę miejsca, w którym ją głosiłem, nie mogłem pozwolić sobie na powiedzenie wszystkiego.

    Uroczystość Objawienia Pańskiego wiąże się w mojej głowie bardzo mocno z osobą zmarłego papieża Benedykta XVI. Co ciekawe, nie jest to związek przez datę, a przez treść. Sięga on w mojej głowie Światowych Dni Młodzieży w Kolonii, w 2004 roku. Miałem wtedy okazję być na żywo na spotkaniu z papieżem podczas wieczornej adoracji i Mszy kończącej to wydarzenie. Zapadło mi bardzo głęboko w serce rozważanie, które wówczas wypowiedział papież Benedykt, ukazując na przykładzie Mędrców to, czym jest Adoracja.

    Dziś, kiedy wczytywałem się w Ewangelię zauważyłem szczegół, który wydał mi się bardzo ważny w kontekście pewnych prądów myślowych, z którymi styka się współczesny wierzący człowiek, a które da się streścić w przekonaniu (które głoszą), że wiara w Boga jest czymś głupim i nieracjonalnym.

    Otóż historia Mędrców staje na przekór takiemu przekonaniu.

    Oto mamy do czynienia z ludźmi, którzy we współczesnym świecie uchodzić by mogli za naukowców. Zapewne cieszyli by się wielkim autorytetem i uchodzili za wybitnych specjalistów w swoich dziedzinach. Ewangelia przedstawia ich nam jako niestrudzonych badaczy, poszukiwaczy prawdy. 

    Nie są bynajmniej teoretykami. Po odkryciu nowej gwiazdy i przekonaniu się, że wydaje się być ona nie tylko nowym ciałem niebieskim, które zachowuje się w przewidywalny i ustalony dla innych gwiazd sposób, ale w jakiś sposób zdaje się wskazywać na konkretne miejsce na ziemi - wyruszają w drogę, aby zbadać to szczególne zjawisko.

    W ramach swoich badań, dochodzą do przekonania, że gwiazda świadczy o narodzinach nowego króla - starają się więc go odnaleźć.

    Czy w tym momencie wiedzą, że chodzi o Bożego Syna? Mesjasza? Trudno powiedzieć. Całkiem prawdopodobne jest to, że na tę myśl naprowadzili ich dopiero Uczeni w Prawie, których zawezwał Herod, aby wyjaśnili im ich wątpliwości. A może dopiero coś, co wydarzyło się w samej Betlejemskiej Grocie sprawiło, że dostrzegli w małym dziecku Boga?

    Niezależnie od tego, do Betlejem przyprowadziło ich poszukiwanie prawdy, które zakończyło się odnalezieniem Prawdy Przedwiecznej.

    Mędrcy są dla mnie świadkami tego, że Bóg, pozwala się człowiekowi rozpoznać. Że Bóg nie chce być przed człowiekiem ukryty. Więcej, że każdy, kto w swoim życiu uczciwie poszukuje prawdy, w końcu musi się z Bogiem spotkać - tak jak spotkali się z nim Mędrcy.

    To, co wydaje się największym dramatem współczesnego człowieka, jest fakt, że choć mówi się dziś wiele o prawdzie, to bynajmniej nie chce się jej przyjąć do wiadomości. Zupełnie inaczej niż Mędrcy, którzy prawdy szukali, Prawdę znaleźli i Prawdę przyjęli, a w konsekwencji pozwolili, aby Prawda przemieniła ich życie.

    Skąd taki wniosek?

    Zwróciłem dziś uwagę na coś, nad czym zazwyczaj przechodziłem do porządku dziennego. Na zakończenie dzisiejszej Ewangelii. Na to, w jaki sposób dokonuje się decyzja Mędrców o wyruszeniu do domu inną drogą. Otóż Ci racjonalni badacze, których do Betlejem przywiodły naukowe co do zasady racje, będące konsekwencją ich poszukiwań, podejmują decyzję o kierunku podróży powodowani snem - a więc na sposób, który wydaje się być z gruntu nieracjonalny, a może i nawet głupi.

    Co się zmieniło? Jedyne ważne wydarzenie, o którym wiemy, to spotkanie Dziecięcia Jezus - Prawdy. Może trzeba uznać, że to spotkanie nie ograniczyło się w ich życiu jedynie do pozostawienia podarków. Że także oni, wyszli z tego spotkania obdarowani. Obdarowani zdolnością patrzenia szerzej. Dostrzegania Bożego działania w świecie. Zdolnością do uwierzenia i zaufania znakom, których nie da się po prostu zbadać i zmierzyć.

    To co ja bardzo mocno dostrzegam w dzisiejszej Ewangelii i Uroczystości, to taki uśmiech Pana Boga, który pokazuje - jeśli szukasz prawdy, zawsze w końcu znajdziesz i Mnie. Ale też zapewnienie, że poznanie Boga, to dopiero początek przygody, bo dopiero znając Go, zaczynam dostrzegać pełny obraz świata.

Komentarze