Wspomnienie św. Franciszka Ksawerego


Boże, Ty przez misjonarską działalność świętego Franciszka Ksawerego
pociągnąłeś do światła Ewangelii liczne narody,
daj wszystkim wiernym tę samą gorliwość w rozszerzaniu wiary, *
aby na całej ziemi Kościół święty cieszył się z nowych wyznawców.
Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna,
który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, *
Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

    Znowu trafiła się nam modlitwa związana ze świętym, którego Kościół wspomina dzisiaj. I wot... zagwozdka...
    Kiedy tak spoglądam na tę modlitwę, to nie będę ukrywać, że krzyczy mi w głowie pytanie, które chciałbym skierować do wszystkich tych katolików, którzy uparcie twierdzą, że wiara jest czymś prywatnym - a co wy powiecie na jej temat?
    Jeśli potraktować serio i dosłownie zasadę lex orandi, lex credendi, która oznacza że to jak Kościół modli się w liturgii oznacza to, jaką wiarę Kościół wyznaje, to mamy problem. Bo dziś Kościół prosi, abyśmy mieli w sobie gorliwość w rozszerzaniu wiary i by ta gorliwość przysparzała Kościołowi nowych wyznawców. To się ciężko godzi ze spychaniem wiary w sferę prywatną, wręcz wstydliwą i ukrytą głęboko przed oczyma innych.
    Oczywiście ta modlitwa nie rodzi się z próżni. Ona jest w jakimś stopniu odzwierciedleniem życiorysu świętego Franciszka Ksawerego, niestrudzonego misjonarza. W swoim zapale prawdopodobnie przebił świętego Pawła Apostoła. Ilością przemierzonych kilometrów pewnie też. Nawet jego życiorys na Wikipedii, który ukazuje nadzwyczajną ilość odwiedzonych przez Franciszka miejscowości, daje do zrozumienia, że to nie jest wszystko. Natomiast wszystko to, dla głoszenia Chrystusa tym, którzy go nie znają. Można odnieść wrażenie, że aby przedstawić Chrystusa, był gotów wejść oknem tam, gdzie zamykali przed nim drzwi (wystarczy spojrzeć na to, jak zabierał się za podróż do Chin). 
    Święci tacy jak on, są oczywistą okazją do zapytania siebie o to, jak ja podchodzę do zadania ewangelizacji i głoszenia Ewangelii innym ludziom. I nawet nie chodzi o prowadzenie wielkich wykładów czy rekolekcji. Ale o rzeczy proste.
    Czy potrafię przyznawać się do mojej wiary przed ludźmi? Czy potrafię uzasadnić swoją wiarę? Czy potrafię - jeśli zachodzi taka potrzeba, stanąć w obronie prawd wiary, wyjaśnić je komuś, kto ich nie rozumie?
    Razem z Kościołem modlimy się dziś o to, aby każdy wierny, za łaską Bożą rozpalał w sobie tak samo żarliwą gorliwość w trosce o zbawienie dusz, jak ta, która stała się siłą napędową dla życia świętego Franciszka Ksawerego. I to też jest ważna wskazówka dla każdego z nas: Aby być świadkiem, aby być misjonarzem, muszę być człowiekiem modlitwy. Tu nie wystarczą dobre chęci. Do realizacji tego zadania, potrzeba żywej relacji z Bogiem.
    Jedno jest pewne. Na początek musimy wyzbyć się tego dość wygodnego, ale i wielce niekatolickiego przekonania, że wiara to coś prywatnego. Nie. Wiara to skarb, którym mam dzielić się z wszystkimi, którzy jeszcze go nie posiedli.

Komentarze