Piątek II tygodnia Adwentu


Wszechmogący Boże,
pomóż swemu ludowi z wielką czujnością oczekiwać przyjścia Twojego Syna,
abyśmy wierni pouczeniom Zbawiciela, *
spieszyli na spotkanie z Nim ze światłem wiary i miłości.
Który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, *
Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

    W dzisiejszej modlitwie najbardziej podoba mi się to, że odnosi się ona do trzech Cnót Boskich: Wiary, Nadziei i Miłości. Nadziei co prawda nie nazywa wprost, ale tylko dlatego, że Nadzieja, jest tłem tego wszystkiego, co się w dzisiejszej modlitwie liturgicznej zawiera.
    I tak na prawdę od Nadziei trzeba zacząć dzisiejsze rozważanie. Nadzieja wiąże się z czekaniem. To ona stanowi siłę napędową adwentowego oczekiwania. To ona uzdalnia nas do czujności, która ma to do siebie, że im dłużej próbujemy ją utrzymać, tym trudniej nam to przychodzi. A jednak Nadzieja pozwala nam, mimo znużenia, zebrać się w sobie i podjąć czuwanie na nowo - bo przecież to już, zaraz - wypełni się to, czego oczekuję. Nadzieja rozumiana jako cnota Boska nie pochodzi z wnętrza człowieka. Jest ona wlana. Podarowana przez Boga. Jest powierzona człowiekowi, aby ten ją w sobie rozwijał i pielęgnował. Ale to wcale nie oznacza, że Bóg pozostawia człowieka z samą tylko Nadzieją i zdaniem - to teraz sobie radź. On cały czas jest gotów tę podarowaną człowiekowi Nadzieję wzmacniać. 
    Nadzieja pomaga nam wybierać drogę, która prowadzi do spotkania nas z przychodzącym Jezusem i utrzymuje nas w wysiłku kroczenia ku Niemu.
    Ale to kroczenie musi być też związane z Wiarą w Tego, ku Któremu zmierzam. Wiara zaś jest światłem. Latarnią, którą Bóg - jako swoją łaskę - wkłada w ręce człowieka. Światło Wiary pomaga mi nie zbłądzić w drodze, którą wyznaczyła mi Nadzieja. Pozwala mi dostrzec niebezpieczeństwa i zagrożenia, które stają mi na drodze i chcą przeszkodzić mi w dotarciu na spotkanie z przychodzącym Panem. Wiara jednak, podobnie jak Nadzieja, jest łaską, która domaga się z mojej strony troski. Tak jak latarnia potrzebuje źródła energii, by spełniała swoją rolę. I niezależnie od tego, czy nazwiemy tę energię oliwą czy baterią, to ode mnie będzie zależało, czy wyruszając w drogę, będę przygotowany i zabiorę ze sobą odpowiedni jej zapas. Ewentualnie czy tak zaplanuję drogę, by uzupełniać go po drodze.
    Co jest energią dla Wiary? Idąc za podpowiedzią, jaką daje nam święty Paweł w Liście do Rzymian - słuchanie Słowa Bożego. (Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa. Rz 10, 17)
    Wiara, która oświetla drogę, jest w relacji z Miłością, którą możemy przedstawić jako ogień, który daje ciepło.
    O Miłości w relacji do wiary, pięknie pisał św. Karol de Foucauld, kiedy rozważał Ewangelię według świętego Mateusza. Pisze: ...wiara w dobroć, w potęgę naszego Pana - to hołd Mu składany; jest również oznaką miłości, ponieważ wiara w taką doskonałość nie może istnieć bez podziwu, bez przepełnionego szacunkiem podziwu, który ma w sobie coś z miłości... (...) Wierzyć, że ktoś jest Bogiem, czyż nie znaczy mówić, iż uważa się Go za godnego wszelkiej pochwały, uwielbienia, miłości i czci?...
    Możemy to zrozumieć jeszcze w jeden sposób. Mianowicie, że Wiara prowadzi nas do Miłości Wcielonej, czyli do Jezusa Chrystusa, który przychodzi na świat i pragnie doświadczać Miłości ludzkich serc.
    Myślę, że warto potraktować tę dzisiejszą modlitwę jako zachętę do rozważenia trzech cnót Boskich i zaproszenie do tego, by żyć nimi na codzień.

Komentarze