Panie, naucz nas się modlić. - Pajęczarnia 2022

    


Jezus przemierzał miasta i wsie, nauczając i odbywając swą podróż do Jerozolimy. Raz ktoś Go zapytał: «Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?» On rzekł do nich: «Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: „Panie, otwórz nam!”, lecz On wam odpowie: „Nie wiem, skąd jesteście”. Wtedy zaczniecie mówić: „Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś”. Lecz On rzecze: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się niesprawiedliwości!” Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi». (Łk 13, 22-30)

    Można powiedzieć, że dzisiejsza Ewangelia doskonale pasuje do postaci jaką jest Karol de Foucauld. Przez praktycznie całą młodość, przez sporą część swojego życia szedł bardzo szeroką drogą i nie przejmował się żadnymi wąskimi bramami. Ale w którymś momencie zaczęło mu czegoś brakować. I to jest moment jego nawrócenia. 

    Poznaje konkretnego kapłana i mówi mu: Bądź moim katechetą! Dorosły facet zaczyna na nowo wstępować na drogę wiary. 

    Zaczyna od spowiedzi. Po tej spowiedzi przechodzi katechezę. Zaczyna odkrywać w sobie powołanie. A kiedy już przejął się Ewangelią, na 100%, poszedł na przód tak ciasną bramą, że za nim nikt nie chciał pójść. Karol wychodzi na pustynię. Dosłownie. Wyjeżdża do Maroka i zaczyna żyć wśród Beduinów, wśród Tuaregów. Z początku jest postrzegany jako dziwak, ale kiedy podczas suszy dzieli się z innymi swoim pokarmem, swoim dobrem zyskuje ich szacunek. Kiedy niewiele później on sam jest złożony chorobą, to oni przychodzą i udzielają mu pomocy. Chociaż są muzułmanami. Miłosierdzie jest ich przestrzenią spotkania. On nie narzuca im swojej wiary, a oni jemu. Jednak okazywanie sobie miłości – rodzi szacunek.

    W którymś momencie swojego życia Karol przyjmuje święcenia kapłańskie. Znowu wchodzi w pewną ciasną bramę, która wpływa na jego życie.

    Na pustyni buduje styl duchowości oparty o adorację Najświętszego Sakramentu. Czytając jego rozmyślania, można dojść do niesamowitych momentów. Raz opisuje takie wydarzenie: obudził się o trzeciej rano i przepraszał Pana Jezusa za to, że był zbyt mały, aby spędzić czas razem z Nim. Mimo tego, że spędzał na adoracji tyle czasu, że ja, jako kapłan czuję się tym zawstydzony. Bo On miał czas dla Jezusa. 

    Chciałbym, żeby przede wszystkim „Pajęczarnia” - bo tak to jest przewidziane - przeżyła ten dzisiejszy dzień pod hasłem, które zostało zaczerpnięte z Ewangelii. Panie, naucz nas się modlić. 

    Będziemy za chwilę przeżywali nasz dzień skupienia. Będziemy chcieli go przeżyć w oparciu o spotkanie ze Słowem Bożym, które rozważał św. Karol kiedy uczył się modlić. To będą różne, wybrane przez waszych zastępowych fragmenty Ewangelii, w których jest mowa o modlitwie. Będziecie mieli czas na to, żeby odejść „na pustynię”. Będziecie mieli czas na to, żeby siąść z tekstem biblijnym, zagłębić się w niego i spróbować posłuchać poprzez ten tekst, co Pan Bóg do was mówi.

    Potem będziecie mieli chwilę na to, żeby spotkać się ze swoim zastępem i żeby ten swoje przemyślenia i swoje odczucia wypowiedzieć. Żeby się nimi podzielić. Żeby spróbować spojrzeć na ten tekst biblijny razem jako wspólnota, jako grupa dobrych już kumpli, którzy poznali się, dotarli się przez czas pionierki i teraz mogą sobie powiedzieć coś więcej. Którzy mogą otworzyć swoje serce na coś tak intymnego jak doświadczenie spotkania z Panem Bogiem. To jest bardzo ważna umiejętność i myślę, że może się przydać. Może też z tego wyniknąć coś dobrego. 

    Będziecie mieli czas na to, żeby przyjść tutaj i adorować Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie - bo taka możliwość będzie tutaj przez cały czas tego dnia skupienia, mniej więcej do godziny, w której się skończy, czyli około 12:30. 

    Zakończymy go potem wspólnie, błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem. 

    Zachęcam was do tego, żebyście ten czas dobrze wykorzystali. 

    Ale skoro ma to być czas modlitwy, to niech to będzie też czas modlitwy takiej jak ta św. Karola. Czas pustyni. 

    Jeden z najpiękniejszych fragmentów Ewangelii, co prawda dzisiaj nie odczytywany to ten, w którym jest mowa o Panu Jezusie, odchodzącym na miejsce pustynne, osobno, aby się modlić. Jest coś niesamowitego w tym, że człowiek potrafi znaleźć dla siebie przestrzeń spotkania z Bogiem tam, gdzie jednocześnie bardzo często atakuje go szatan. Bo jeżeli spojrzycie na biblijne obrazy pustyni, zobaczycie, że Jezus odchodzi tam, żeby się modlić ale też właśnie na pustyni doświadcza kuszenia. 

    Myślę, że to jest tak, że zawsze wtedy, kiedy chcemy dać coś więcej Panu Bogu, szatan będzie podejmował walkę o to, żeby nam się nie udało. Ma to sens, bo szatanowi zależy głównie na tym, żebyśmy z Panem Bogiem nie mieli w naszym życiu nic wspólnego. Gdy tylko uda mu się doprowadzić do sytuacji, w której człowiek odcina się od Boga, to jest najbardziej zadowolony. Wtedy szatan daje człowiekowi spokój. Ale chwila, w której decyduję się wyjść „na pustynię”, to chwila w której decyduję się na podjęcie walki. 

    O takim sensie przeżywania „pustyni” poucza nas przykład pierwszych mnichów, których dzisiaj nazywamy Ojcami pustyni. Oni, w pierwszych wiekach chrześcijaństwa odchodzili „ze świata” na pustynię, aby toczyć walkę ze swoimi słabościami i z pokusami, a przede wszystkim – o swoje zbawienie.

    Myślę, że dobrze mogła by zobrazować to sytuacja kogoś, kto rozbił się samolotem na pustyni i próbował przeżyć. Pustynia zawsze była miejscem, walki o przetrwanie. Tak w życiu doczesnym, jak i w życiu duchowym. 

    Jeżeli rzeczywiście spróbujesz pójść na „pustynię”, w ciszę, spokój, rozważanie Słowa Bożego, doświadczysz duchowej walki. Będzie cię ciągnęło do myślenia o czymkolwiek innym. Będzie cię kusiło, żeby porzucić ten zbożny zamysł i pójść w zupełnie innym kierunku. Jest coś zupełnie normalnego. I nie ma się co tego bać, bo jeśli rzeczywiście chcesz, aby to był czas, w którym Pan Bóg będzie rządził twoim życiem, to On za wygra tę walkę stając u twojego boku. Nie pozwoli ci upaść. 

    Jeśli Mu zaufasz, osiągniesz to, po co na pustynie wychodzisz - świętość. 

    Ale to musi być cel wyjścia na pustynię. Szukanie Boga. Bez lęku przed walką, która się z tym wiąże. Bez lęku przed trudnościami, które staną na drodze. Bo nie da się zdobyć tego co cenne, bez trudności.

    Jeszcze jedną rzecz chciałbym wam przeczytać. To jest modlitwa, która jest owocem życia świętego Karola. Chciałbym, żebyście też pochylili się nad tą nią. Poznali i być może uczynili ją jedną ze swoich modlitw. Brzmi ona tak: 

Panie, mój Ojcze, 

powierzam się Tobie, 

uczyń ze mną, co zechcesz. 

Cokolwiek uczynisz ze mną, 

Dziękuję Ci, Panie. 

Jestem gotów na wszystko. 

Przyjmuję wszystko, 

aby Twoja wola spełniała się we mnie 

i we wszystkich Twoich stworzeniach. 

Nie pragnę nic więcej mój Boże! 

W Twoje ręce powierzam ducha mego 

z całą miłością mego serca. 

Kocham Cię 

i miłość przynagla mnie, 

by oddać się całkowicie w Twoje ręce 

z nieskończoną ufnością, 

bo Ty jesteś Moim Ojcem. 

    Niech ta modlitwa towarzyszy waszemu dzisiejszemu wyjściu na pustynię. Niech ona jest taką swoistą pamiątką i dedykacją z tej dzisiejszej Mszy świętej. Niech jest modlitwą, która będzie kształtować, formować całe wasze życie chrześcijańskie.


Komentarze