III Niedziela Adwentu - "Gaudete"


Boże, Ty widzisz, z jaką wiarą oczekujemy świąt Narodzenia Pańskiego, 
 
spraw, abyśmy przygotowali swoje serca * 
i z radością mogli obchodzić wielką tajemnicę naszego zbawienia.
Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna,  
który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * 
Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen. 

    Niedziela "Gaudete" zawsze była moją ulubioną i nie ma to nic wspólnego z różowymi ornatami, które można tego dnia wyciągnąć z szafy. Żeby była jasność - różowy w tym wypadku jest dla mnie kolorem liturgicznym takim, jak każdy inny i jeśli mam możliwość skorzystania z ładnych szat liturgicznych w tym kolorze, to się cieszę. Nie czuję natomiast przymusu, żeby zaraz po ich ubraniu zrobić sobie zdjęcie i wrzucać na Facebooka czy Instagrama.
   Moje rozumienie tajemnicy "Gaudete" ewoluowało przez lata. Od bardzo naiwnego, przywiązanego mocno do zewnętrznego ukazywania przejawów tej radości, po - wydaje mi się - coraz bardziej pogłębione, które dostrzega szersze znaczenie tej Adwentowej radości, które opiera się na bliskości oczekiwanego Zbawiciela i wcale nie musi oznaczać uśmiechu przyklejonego do twarzy.
Spoglądając na dzisiejszą modlitwę zauważam przede wszystkim to, że mocno związuje ona radość obchodzenia świąt Narodzenia Pańskiego z przygotowaniem serca. 
Kiedy słyszę o konieczności przygotowania serca, to oczywiście na pierwszy plan wysuwa się myśl - spowiedź. Bo przecież to jest sakrament, który przywykliśmy traktować jako ten "porządkujący" i "sprzątający", w domyśle - przygotowujący serce na spotkanie z Jezusem. I niewątpliwie taka jest właśnie Jego rola. Poprzez wyznanie grzechów i doświadczenie miłosierdzia Boga, który moje grzechy przebacza i odpuszcza przygotowuję moje serce na spotkanie z Nim. I zapewne wielu ludzi w ramach swoich planów, w ramach przygotowania do świąt umieszcza wizytę w konfesjonale. I dobrze. 
A jednak mam wrażenie, że chodzi o coś więcej. I w tym wrażeniu nie chodzi bynajmniej o umniejszanie wartości spowiedzi przedświątecznej. Czuję gdzieś i nie do końca umiem to nazwać słowami, że radosne obchodzenie wielkiej tajemnicy naszego zbawienia nie może się zamknąć w kilku świątecznych dniach. W związku z tym, przygotowanie serca nie może się ograniczyć do spowiedzi przedświątecznej.
Staram się powiedzieć, że to przygotowanie serca powinno oznaczać pewną fundamentalną przemianę naszej świadomości. Taką przemianę, która dąży do utrzymania serca przygotowanym na przyjście Pana zawsze.
Może najbardziej oddają to słowa mszalnej modlitwy nad darami, w której prosimy: Wszechmogący Boże, spraw, abyśmy nieustannie składali Tobie naszą Ofiarę, w której spełnia się ustanowiona przez Ciebie tajemnica Eucharystii i dokonuje się dzieło naszego zbawienia.
Porywa mnie w jakimś sensie ta nieustanność składania Ofiary, która ukazuje mi zbawczą siłę Eucharystii. Eucharystii, w której Chrystus przychodzi do mnie każdego dnia. Eucharystii, która ma moc przemieniania mojego serca - czyniąc je coraz bardziej przygotowanym nie tylko na święta Bożego Narodzenia, ale też - i to o wiele ważniejsze - na spotkanie z Chrystusem, kiedy przyjdzie w chwale, aby sądzić żywych i umarłych.

Komentarze