Czwartek III tygodnia Adwentu


Panie, Ty widzisz, że zasmuca nas świadomość popełnionych grzechów, *
prosimy Cię, obdarz nas radością ze zbawiennego przyjścia Twojego Syna.
Który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, *
Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

    Powiem od razu, że z tą dzisiejszą modlitwą "jest grubo" na kilku przynajmniej płaszczyznach. Po pierwsze jest w niej ten pierwszy wers, który dla mnie ma podwójne znaczenie.
    Po pierwsze - muszę i staram się odnosić go do siebie i swoich grzechów. Stawiam więc sobie pierwsze pytanie - czy jest we mnie świadomość moich grzechów? Niby tak, bo przecież jako ksiądz znam i Pismo Święte i Katechizm, i Przykazania, i teologię moralną... Zasadniczo na poziomie czysto intelektualnym nie mam jak się wybronić stwierdzeniem - a ja nie wiedziałem, że to jest grzech - bo nikt w takie moje usprawiedliwienie nie uwierzy.
    Ale sama świadomość norm i umiejętność nazwania swoich grzechów, spisania ich na listę, wypunktowania w rachunku sumienia, to jeszcze nie jest wszystko. Świadomość popełnionych grzechów ma mnie zasmucać. Nie ma co kryć, z tym nie jest jakoś szczególnie łatwo. Raz, że przecież nie chodzi o emocje, choć zasmucenie się jest niewątpliwie na wskroś emocjonalne. Dwa, że nawet tylko takie zasmucenie wcale niekoniecznie przychodzi, a już na prawie na pewno wcale nie od razu.
    Zasmucenie świadomością popełnionych grzechów łączyłbym jednak z żalem za grzechy. Tym, który należy do pięciu warunków dobrej spowiedzi, i który jest głęboką świadomością faktu, że moimi grzechami odrzuciłem Miłość, którą w swojej łasce uświęcającej obdarza mnie Bóg. Moje grzechy, to zbrukanie tej łaski. To odrzucenie jej. To jest coś, co powinno mnie zasmucać, ale czy zasmuca?
    Poza tym. Wspominanie o tym, że ja mogę być zasmucony faktem grzechu przeze mnie popełnionego jest takie przykre. Nie ma w takim uczuciu nic z cieplutkiego, pluszowego obrazu chrześcijaństwa. Dla współczesnego człowieka jest ponuractwem i marudzeniem. Pewnie dlatego, że trudno dostrzec jeszcze jeden, wcale nie mało ważny powód tego zasmucenia. Zasmuca mnie mój grzech, bo zasmuca on Boga. Jestem zasmucony, bo zasmuciłem Boga. Moje zasmucenie, staje się więc formą współodczuwania z Bogiem... (Może to odważna teza, ale wydaje mi się, że warta przemyślenia).
    Jest jeszcze "drugie" (bo przecież kilka akapitów wyżej jest pierwsze). Siłą rzeczy, jako spowiednik, dostrzegam też ten pierwszy wers dzisiejszej modlitwy z tej szczególnej perspektywy, jaką daje mi konfesjonał. I chcę być dobrze zrozumiany. Może to zabrzmieć jak narzekanie, ale jest wyrazem zatroskania i przerażenia. Ta szczególna perspektywa jaką daje mi konfesjonał wcale nie jest różowa. I nie chodzi o to, że mało ludzi się spowiada - zwłaszcza przed świętami jest ich całkiem sporo. Chodzi o to, że wielu z nich zdaje się w ogóle nie przejmować tym, jakie skutki wywołuje grzech. Jak wpływa na ich relacje z Bogiem i z ludźmi. Już pomijam to, że wielu ludzi prawie w ogóle nie dostrzega już grzechów przeciwko Bogu, a skupia się na tych, które popełniają w relacji z drugim człowiekiem. I szczerze - coraz częściej mam wątpliwości, czy grzech w jaki sposób ich zasmuca. Czy zdają sobie sprawę z tego, jak grzech zasmuca Boga.
    Skupiłem się na tym co negatywne i trudne. Fakt. Ale w kontekście tego pierwszego wersu, wydaje się to słuszne, bo drugi rezonuje tak bardzo ze skutkami sakramentu pokuty. W końcu to ten sakrament jest zbawiennym przyjściem Bożego Syna w przebaczeniu.
    Ale i bożonarodzeniowo da się to odczytać. Wierzymy przecież, że Chrystus narodził się po to, aby zgładzić grzech Adama. Aby odkupić człowieka i swoją ofiarą przebłagać Boga za grzechy ludzi. To zbawienne przyjście napełnia nas radością, ponieważ zabiera i niszczy to, co napełnia smutkiem. I choć Boże Narodzenie nie pozbawiło człowieka możliwości popełniania grzechów - dalej mamy przecież wolną wolę - to jednak przyniosło ze sobą coś, czego nie było wcześniej. Możliwość usunięcia grzechu. Możliwość usunięcia źródła zasmucenia Boga i grzesznika. Tylko trzeba się na nią otworzyć i szczerze z niej korzystać.

Komentarze