O modlitwie we wspólnocie mnichów

 

 Po zakończeniu swojej nauki o pokorze, święty Benedykt przechodzi do szczegółowych rozporządzeń, których zadaniem jest opisanie i ukształtowanie Służby Bożej w klasztorze. Rozpoczyna je w ósmym rozdziale ustaleniem norm dla oficjum sprawowanego w nocy. Kolejne rozdziały, aż po dwudziesty opisują więc godziny w których mnisi mają zbierać się na modlitwę, układ psalmów dla poszczególnych godzin kanonicznych, reguły określające sprawowanie liturgii w dni powszednie, w niedziele, a także gdy przypadają inne uroczystości.

Te szczegółowe rozporządzenia ustalają porządek modlitwy, który możemy nazwać protoplastą dzisiejszego brewiarza i co do szczegółów stanowią dziś tylko ciekawostkę, bo nawet w klasztorach benedyktyńskich liturgię godzin sprawuje się dziś według innego porządku. Jest to możliwe, bo święty Benedykt sam zaznacza: że jeśliby komuś ten układ psalmów nie odpowiadał, może rozdzielić je inaczej, w sposób jaki uzna za lepszy, byleby tylko pamiętał, że w jakimkolwiek przypadku, w ciągu tygodnia powinien zostać odśpiewany cały psałterz w pełnej liczbie 15 psalmów; zaczynać go zaś należy zawsze od niedzielnych Wigilii. (Reg 18, 22-23)

Faktem jest, że współcześnie brewiarz monastyczny jest rozpisany w ten sposób, że całość psalmodii pojawia się w nim, raz na dwa tygodnie, na co w jednym z filmów dostępnych na kanale tynieckich benedyktynów w serwisie Youtube.com opowiada o. Szymon Hiżycki, opat tyniecki. Czy jest to wykroczenie poza ramy jakie zakreślił św. Benedykt? Wydaje mi się, że nie, biorąc pod uwagę, że od spisania Reguły upłynęło już 1500 lat. Poza tym brewiarz mniszy i tak pozostaje bardziej radykalny od kapłańskiego, który rozpisany został na układ czterotygodniowy, pozostaje więc w mocy prawda, że życie mnisze jest zdecydowanie bardziej skupione na modlitwie, niż życie poza klasztorem.

Czy możemy więc skorzystać z tych rozdziałów w jakikolwiek sposób? Oczywiście. Rozdziały te nie ograniczają się jedynie do opisania i uporządkowania układu modlitwy psalmami. Zawierają też wiele cennych uwag odnośnie postawy i podejścia do modlitwy jako takiej. Z tych uwag możemy jak najbardziej korzystać. Co więcej. Wydaje się, że wczytanie się w nie, może mieć bardzo korzystny wpływ na nasze życie modlitwy w ogóle.

I tak już w pierwszym rozdziale tej części Reguły, O nocnym oficjum znajdujemy wskazanie: W czasie zimy, tj. od pierwszego listopada aż do Paschy, zgodnie z rozsądkiem, należy wstawać o ósmej godzinie nocnej, aby bracia spali nieco dłużej niż przez połowę nocy i wstali już wypoczęci. (Reg. 8, 1-2) [Kilka słów wyjaśnienia na początek. Godziny w Regule są ujęte według rzymskiej miary czasu. Ta dzieliła dobę na 24 godziny, po 12 przyznając na dzień i noc. Godziny dzienne rozpoczynały się o świcie, godziny nocne – o zmierzchu. Powodowało to, że faktycznie w zależności od pory roku, godziny te zmieniały swoją długość, a równe były tylko w dniach równonocy. Według powyższej miary czasu ósma godzina nocna w okresie zimowym, przypadała pomiędzy 1 a 2 w nocy naszej miary czasu.]

Pomijając techniczne uwagi dotyczące sposobu obliczania godzin w nocy, najważniejszym fragmentem tego rozporządzenia wydają się słowa zgodnie z rozsądkiem (…) aby bracia spali nieco dłużej niż przez połowę nocy i wstali już wypoczęci. Może wydaje się to dziwne, ale wbrew pozorom takie podejście do modlitwy nocnej jest bardzo sensowne. Nie chodzi przecież o sztukę dla sztuki. O samo zerwanie się mnicha w środku nocy i uczynienie z tego okazji do umartwienia. Mnich, który ma sprawować Służbę Bożą, mnich, który ma uczestniczyć we wspólnotowej modlitwie ma być wypoczęty. Tylko wtedy będzie w stanie przeżywać swój czas modlitwy owocnie. Tylko wtedy będzie w stanie skupić się na słowach wypowiadanych (a raczej wyśpiewywanych) psalmów, kiedy nie będzie skupiał się na walce o utrzymanie otwartych oczu.

To rozsądne podejście powinno zwrócić naszą uwagę na to, że nasza zdolność do modlitwy jest zbudowana na naszych naturalnych możliwościach. Jeśli jesteśmy zmęczeni, niewyspani, chorzy, itp. możemy spodziewać się, że wpłynie to na naszą zdolność do modlitwy. Stany, które wymieniłem ograniczają przecież naszą zdolność do skupienia się – także na modlitwie. Z jednej więc strony możemy z tego wyciągnąć wskazanie, że aby móc się modlić owocnie, powinniśmy zadbać o naszą „formę”. Z drugiej zaś – przestrogę przed oczekiwaniem od siebie zbyt wiele w sytuacjach, w których ta „forma” nie jest wysoka.

W każdym razie, warto zapamiętać, że do modlitwy (zwłaszcza tej, która wiąże się z nocnym czuwaniem) warto pochodzić zgodnie z rozsądkiem, skoro nawet mnisi powinni przychodzić na nią wypoczęci i w miarę możliwości – wyspani.


Komentarze