Nowy Rok...

 ... szkolny, ale zawsze jakiś.

    Początek Roku Szkolnego jak zawsze stał się dobrą okazją dla wszystkich, którzy chcą się wypowiedzieć na temat polskiej szkoły. Jedni chwalą, drudzy ganią, jeszcze inni narzekają. Nihil novi chciałoby się powiedzieć. Ja jednak nie o tym.

    Stanąłem sobie dziś rano przy ołtarzu i spoglądałem w nawę kościoła wypełnioną dziećmi i młodzieżą, która ten nowy rok szkolny rozpoczyna. Dostrzegałem jak bardzo przejęci byli pierwszoklasiści, jak trochę zaaferowani ich nieco starsi koledzy. Pomiędzy nimi dostrzegałem rodziców, babcie, kilku nauczycieli... 

    Każdy z nich trafił do kościoła w jakimś konkretnym celu. Każdy z nich w jakiś sposób związał poprzez to, swój początek roku szkolnego z Bogiem. I to mnie ucieszyło.

    Pomyślałem sobie, że jest coś pięknego w tym obrazie ludzi, którzy modlą się o to, by nauka szła im dobrze. Wychodzi z tego taki ciekawy punkt styczności wiary i nauki (w tym wypadku niekoniecznie rozumianej czysto akademicko).  Oto do Boga, rozumianego jako dawcę mądrości, jako zachęcającego człowieka do poznawania świata. Do Boga, który pozwala człowiekowi rozumieć ten świat coraz lepiej, przychodzą Ci, którzy chcą zdobyć mądrość, wiedzę i zrozumienie. Nie proszą jednak o to, by Bóg wylał to wszystko na nich, w cudowny sposób zwalniając ich z osobistego wysiłku. Przychodzą prosić o to, by na drogę tego wysiłku im pobłogosławił. By dodawał sił. By wspierał dobre chęci...

    Trochę tak, jak w dzisiejszej Ewangelii, w której Jezus - co prawda jeszcze nie proszony - zachęca Piotra i jego towarzyszy do wysiłku, na który sami by się nie zdobyli. Ale skoro zdecydowali się posłuchać. Skoro zdecydowali się wypłynąć i zarzucić sieci - zostali nagrodzenie połowem, jaki przekraczał ich najśmielsze wyobrażenie. Taki bonus, za to, że dali się Bogu Wcielonemu zmotywować i poprowadzić.

    Proces uczenia się ma sobie dużo z tego ewangelicznego obrazu. Aby był skuteczny i owocny, nie raz trzeba dać się poprowadzić i zmotywować komuś do działania. Trzeba pokonać zmęczenie i zniechęcenie, i powtórzyć coś kolejny i kolejny raz. Aż w końcu przyniesie skutek.

Komentarze