Dary Ducha Świętego

     Tekst poniższy powstał "na zamówienie" 40 Pielgrzymki Harcerskiej na Jasną Górę. Wklejam z formatowaniem prosto w WORD'a.

Dar Mądrości

                  Mądrość kojarzymy najczęściej z umiejętnością korzystania z doświadczenia, jakie zdobywamy w ciągu naszego życia. Dlatego tak częstym obrazem mędrca jest starzec z długą, siwą brodą. I jeśli pozostaniemy w czysto ludzkim rozumieniu tego słowa – takie podejście będzie jak najbardziej poprawne.

                  Ale przecież mówimy o mądrości jako darze, darze Ducha Świętego. 

                  Dar mądrości może otrzymać każdy, niezależnie od wieku. Świetnym przykładem jest przypadek króla Salomona, który prosząc – otrzymał ten dar już jako bardzo młody człowiek. A skoro został dany Salomonowi, to może go otrzymać każdy z nas.

                  Mądrość pochodząca od Ducha Świętego nie mieści się jednak w czysto ludzkim sposobie jej rozumienia. Jest czymś więcej. Jest zdolnością patrzenia na wszystko: na Boga, na świat, na siebie i na drugiego człowieka przez pryzmat wiary; więcej nawet, jest darem, który pozwala widzieć to wszystko takim, jakim widzi je Bóg.

Dar Rozumu

                  Rozum wiążemy bardzo mocno z nauką i nierzadko przeciwstawiamy wierze i religijności. Człowiek rozumny uchodzi za kogoś twardo stąpającego po ziemi i nie pozwalającego sobie na bujanie z głową w chmurach.

                  Jak więc Rozum może być jednym z Darów Ducha Świętego, który rozumowi i rozumieniu się wymyka?

                  Dar Rozumu nie jest jednak związany znaczeniem słów, jakie wypracował sobie współczesny człowiek. Jest za to jego rozszerzeniem. Dar rozumu pozwala na dostrzeganie i rozważanie tego, że Pan Bóg działa w świecie. Pozwala człowiekowi rozważać to działanie, a wreszcie jest darem, który pozwala nam na rozróżnianie dobra od zła i świadome wybieranie tego pierwszego.

Dar Rady

                  Kiedy słyszę o Darze Rady, niechcący mam dwa skojarzenia. Jedno niezbyt pozytywne – z „wujkiem dobra rada”, a drugie po prostu trudne, bo przypomina mi się zaraz Gildor Inglorion, elf ze Śródziemia i jego słowa: „… rada to niebezpieczny podarunek, nawet między Mędrcami, a każda może poniewczasie okazać się zła.”

                  Kiepski początek? Może trochę. Ale prawda jest taka, że oba te skojarzenia świetnie wpisują się w rady, które rozumiemy czysto po ludzku. Na szczęście Duch Święty, to nie kolejny „wujek dobra rada” i żadna z jego rad, nie okazuje się poniewczasie zła.

                  Czym więc jest Dar rady?

                  Jest darem, który pozwala nam sobie radzić, zwłaszcza w tych sytuacjach, w których doświadczamy trudności i zawiłości życia. Jest Darem duchowego pokoju, z którego rodzi się chęć działania i pasja do życia.

Dar męstwa

                  Znaczenie tego daru jest chyba najbardziej zbliżone do tego, które moglibyśmy nazwać „zwyczajnym”, kojarzącym się ze zdolnością do okazania odwagi, a nawet heroizmu.

                  Oczywiście, jak każdy z darów Ducha Świętego, także i ten wymyka się poza czysto materialne doświadczenie i nie ogranicza się do odwagi, jakiej wymaga udzielenie komuś pomocy, czy przeciwstawienie się złu, które dzieje się wokół nas.

                  Dar Męstwa to dar uzdalniający przede wszystkim do walki z samym sobą. Do walki ze swoimi słabościami. Do podnoszenia się ze swoich upadków i kroczenia dalej, z nadzieją zrodzoną z przekonania, które psalmista wyraża słowami: „Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza.” (Ps 23, 4)

Dar umiejętności

„Chciałbym tak umieć…” – nie raz i nie dwa wypowiadałem w myślach te słowa, spoglądając na kogoś, kto robił jakąś rzecz, która wydawała mi się zarazem cudowna i piękna. „Chciałbym tak umieć…” – równie często słowa te, wybrzmiewające w mojej głowie popchnęły mnie do tego, by nauczyć się czegoś nowego, a jeśli nie nauczyć, to przynajmniej spróbować, czy będzie to leżało w zakresie moich możliwości.

„Chciałbym tak umieć…” – Jak łatwo przypuszczać Dar umiejętności przynosi nam coś o wiele głębszego niż zestaw kolejnych kompetencji, którymi mogę wykazać się zdobywając kolejną sprawność. Odnosi się do Boga i sprawia, że „umiemy” stawiać Go zawsze i we wszystkim na pierwszym miejscu.

Jest to dar, w którym wchodzimy, przez relację miłości w głęboką współpracę z Bogiem i Jego zamysłami. Jest to dar, który uczy nas miłowania Boga i bliźnich, poprzez branie przykładu z Niego Samego.

Dar pobożności

                  Pobożność trzeba odróżnić od świętoszkowatości. I nawet na tym czysto ludzkim poziomie dostrzegamy, że nie są to dwie równoznaczne postawy. Prawdziwa pobożność zdumiewa, zachwyca. Świętoszkowatość zniechęca i odtrąca.

                  Dar pobożności nie mierzy się liczbą godzin spędzonych na kolanach, ilością kolejnych paciorków różańca, jakie przesunęliśmy danego dnia przez palce. Nie mierzy się kolejnymi „zdrowaśkami”, koronkami i modlitwami. Jest darem jakości, a nie ilości.

                  Pobożność dana w darze przez Ducha Świętego, jest postawą ciągłego trwania przy Bogu. Każdą chwilą. Każdą myślą. Jest darem przeżywania swojego życia po Bożemu (pobożnie). Jest darem, który sprawia, że całe życie jest przepełnione obecnością Boga.

Dar Bojaźni Bożej

                  Przed oczyma staje mi teraz przysłowiowa pani, która krzyczy na rozrabiającego chłopca: Bój się Boga! I pytanie, które rodzi się za takim podejściem: Czy Boga naprawdę muszę się bać?

                  Stary Testament co prawda ukazuje Boga, który jest sprawiedliwy ale i bardzo surowy. Boga, który potrafi całkiem serio i dosadnie ukarać tych, którzy popadają w grzech. Boga, który może wydawać się straszny. Ale Nowy Testament ukazuje mi tego samego Boga, który posyła do ludzi swojego Syna. Ukazuje mi Ewangelię i wynikające z niej nakazy miłości. Wreszcie, ukazuje mi Syna Bożego, który z miłości oddaje swoje życie dla mojego dobra… Czy mam się Go bać?

                  Duch Święty nie przynosi jednak strachu. Gdyby było inaczej, to po co Dar Męstwa? Jedyne co przynosi Duch Święty, to zdolność do strachu, że mogę przez grzech od Boga się oddalić. I to jest sedno bojaźni Bożej – lękać się, abym moimi grzechami, moimi decyzjami, nigdy się od Boga nie odwrócił.

Komentarze