Trochę mnie tu nie było...

 ... bo w końcu wakacje. Udało mi się wyjechać na trochę do lasu i pobyć z harcerzami. Dzięki temu wakacje mogę uznać za zaliczone, bo dla mnie właściwie nie ma wakacji bez lasu i obozu.

    Co prawda w moim wypadku to już nie jest wyjazd uczestnika, którego jedynym zmartwieniem jest zdążyć na poszczególne punkty programu. Zostałem zaproszony do "czegoś więcej". Od czterech już lat, moje "leśne wakacje" związane są z pełnieniem posługi kapelana kursu instruktorskiego, znanego w organizacji pod jego nieoficjalną nazwą "Pajęczarnia".

    Ten wyjazd do lasu ma dla mnie kilka wymiarów.

    Pierwszym jest okazja do ucieczki z miasta. Okazja do tego, by pooddychać świeżym powietrzem. Uciec od hałasu przejeżdżających co chwila samochodów. Od telewizora, komputera... Od wielu tych źródeł hałasu, które otaczają mnie i wypełniają sobą przestrzeń wokół mnie. W lesie ich po prostu nie ma. Jest za to cisza, spokój i okazja do wytchnienia.

    Drugim wymiarem są ludzie, którzy tworzą ten wyjazd. Co roku inni, bo nawet komenda nie jest stała i następują w niej zmiany personalne. A kursanci to już w ogóle. Co roku zjeżdżamy się więc z różnych stron Polski i spędzamy wspólnie czas, dając sobie siebie na wzajem. My, komenda, dajemy kursantom swoje doświadczenie i wiedzę. Oni dają nam swój entuzjam i zaangażowanie. Wymieniamy się też swoim postrzeganiem świata i tym, jak go odczytujemy i poznajemy. I to jest niesamowite.

    Jest jeszcze wymiar mojej służby. Jako kapelan nie jadę na kursy jako ich dekoracja. Jadę tam z konkretnymi zadaniami.

    Pierwszym i podstawowym jest oczywiście sprawowanie sakramentów, w końcu jestem księdzem. Ale jest jeszcze wiele innych, takich nie do końca wprost zarysowanych i określonych. One zwykły konkretyzować się w poszczególnych spotkaniach i rozmowach. Czasem to kwestia podniesienia na duchu. Czasem to kwestia pokazania komuś co może zrobić lepiej. Wszystko zależy od sytuacji.

    No i wreszcie to, co stało się w jakiś sposób szczególnym rysem każdej "Pajęczarni" z moim udziałem. Bez mojej zasługi zresztą, bo pomysł wyszedł od Marcina, ja tylko go podjąłem i zacząłem sukcesywnie realizować. Od tych czterech lat, każda "Pajęczarnia" ma swój "temat duszpasterski", który realizuje w czasie kazań. Pierwszym był św. Benedykt i podpowiedzi zaczerpnięte z jego Reguły. Kolejnym - Eucharystia. Rok temu - św. Józef, a w tym roku św. Karol de Foucauld i jego rozważania na temat wiary.

    Te wcześniejsze albo gdzieś zaginęły (jak te o Eucharystii, które nie przetrwały kolejnej przeprowadzki), albo istnieją w postaci luźnych notatek na marginesach (jak te o Regule św. Benedykta). Tegoroczne mam nawet nagrane na dyktafonie, choć - trzeba to uczciwie przyznać jakość tych nagrań jest niezbyt wysoka, więc wątpliwe bym zdecydował się je opublikować. Są za to wystarczające do tego, aby siąść i spróbować opracować je w formie pisemnej, czym pewnie zajmę się w kolejnych dniach, jeśli nowy rok szkolny nie okaże się zbyt wymagający czasowo.

   
    



Komentarze