XVIII Niedziela Zwykła


 Łk 12, 13-21

    W mojej parafii dziś odpust, więc siadam do niedzielnej Ewangelii po całodniowym zasłuchiwaniu się w zupełnie inną.

    Siadam i dostrzegam słowa, które padają przed opowieścią o bogaczu, któremu obrodziło pole.

    Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś ma wszystkiego w nadmiarze, to życie jego nie zależy od jego mienia.

    Można powiedzieć, że wypadek jakiego doświadczyłem w marcu pozwolił mi wejść na zupełnie nowy poziom rozumienia tych słów. Ten moment w którym nastąpiło zderzenie samochodów, potem czas oczekiwania na przyjazd karetki, droga do szpitala, badania, rekonwalescencja... Na żadnym z tych etapów nie liczyło się to, jaki jest stan mojego konta. Nie liczyło się to, kim jestem. Rzeczy działy się po prostu.

    Owszem, być może gdybym miał konto wypchane pieniędzmi mógłbym sobie pozwolić na prywatną opiekę medyczną, lepsze łóżko w szpitalu czy osobistą opiekę. Ale zasadniczo - gdyby wypadek był poważniejszy, to mogliby mi sprawić tylko nieco ładniejszą trumnę. Nic więcej...

    To zdanie przypomina mi scenę z filmu POTOP. Wołodyjowski w klasztorze, mnisi spacerujący po wirydarzu i powtarzane przez nich słowa: "memento mori" - "pamiętaj, umrzesz". Słowa, które współcześnie, w świecie który życie jako takie (niezależnie od tego czy przeżywane dobrze czy nie) otacza kultem niemal boskim, brzmią jak dźwięk wydawany przez gwóźdź rysujący po szybie. I dobrze, że tak brzmią...   

    Lubimy pokładać nadzieję w pieniądzach, choć nie da się za nie kupić ani jednej sekundy życia. I to dziś przypomina nam Jezus. "Memento mori". I nie będzie dobrze, jeśli jedyne co będziesz wtedy miał, to będzie Twój majątek liczony w monecie...

    

Komentarze