Wspomnienie świętych pustelników Andrzeja Świerada i Benedykta

 

Mt 11, 25-27

    Czytając dzisiejszą Ewangelię bardzo mocno uderza mnie to, jak trudno nam czasem odróżnić prostotę od prostactwa. Nauczyliśmy się do tego stopnia komplikować sobie niektóre sprawy, że każdy, kto proponuje ich rozwiązania o zdecydowanie większej prostocie, może narazić się na łatkę prostaka.

    A wydaje się, że dzisiejsza Ewangelia wręcz zachęca do tego, by zostawić gdzieś daleko za sobą komplikowanie sobie spraw i rozwinięcie w sobie zachwytu nad elegancją prostoty.

    Mam wrażenie, że to jedna z tych Ewangelii, które ukazują Pana Jezusa jako zdolnego do posługiwania się ironią. Ma się wrażenie, że Mądrzy i roztropni, których wymienia to nie Ci, którzy rzeczywiście dysponują mądrością i rozwinęli w sobie cnotę roztropności, a wszyscy Ci, którzy się takimi nazwali i postawili ponad innymi. Tacy zadufani w sobie przemądrzałkowie, którym zdaje się, że wszystko wiedzą i na każde pytanie znają odpowiedź. Tacy pyszałkowie, którzy potrafią więcej namieszać i zaszkodzi, niż dobrego swoimi mądrościami uczynić.

    Z drugiej strony są ludzie, którzy mają dar prostego mówienia i działania. Tacy, którzy być może i nie zawsze zrobią super wrażenie, bo nie zwykli bawić się słowami. Nie wpisują się w kanony stworzone przez mądrych i roztropnych, za to dysponują niesamowitym rozeznaniem w sprawach Bożych.

    Trochę kojarzy mi się to z Ojcami Pustyni, którzy rzadko kiedy dysponowali formalnym wykształceniem, za to byli mistrzami spotykania Boga i prowadzenia innych do Niego. 

    Aż chciało by się prosić - Boże, daj mi tę prostotę, która prowadzi do spotkania z Tobą.

Komentarze