Wspomnienie św. Marty, Marii i Łazarza


 J 11, 19-27 lub Łk 10, 38-42

    Dzisiejsze wspomnienie należy do tych wyjątkowych dni w roku liturgicznym, dla których przewidziano w lekcjonarzu dwie Ewangelie, spośród których celebrans ma wybrać jedną. Pierwsza z nich jest dobrze znana i w sumie nie tak dawno pojawiła się w liturgii niedzielnej (XVI Niedziela zwykła). To przez jej pryzmat najczęściej mamy ustawione postrzeganie Marii i Marty. Łazarz zaś najlepiej kojarzony jest z tego, że umarł i został wskrzeszony przez Jezusa.

    Właśnie z opisu tego zdarzenia zaczerpnięty jest fragment Ewangelii według świętego Jana, które ukazuje nam nieco inne oblicze świętej Marty. Święty Jan nie przedstawia jej jako zabieganej gospodyni domowej. Ukazuje ją jako kobietę, głęboko przekonaną i wierzącą w moc Jezusa jako Mesjasza. Co więcej, w pewien sposób ukazuje ja jako kobietę waleczną.

    W Ewangelii świętego Jana Marta wychodzi na przeciw Jezusa, który przybywa do Betanii na wieść o chorobie Łazarza. Wychodzi i witając go z jednej strony czyni mu wyrzut, tak jakby wiedziała, że Jezus po otrzymaniu o wieści o chorobie przyjaciela nie spieszył się jakoś szczególnie do niego. Wypomina Jezusowi: ... gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. 

    W tych słowach można wyczuć i żal, i zawód, i oskarżenie. Nie jest ono może tożsame ze stwierdzeniem - "To Twoja wina!", ale w jakimś stopniu wcale jest od niego dalekie. W postawie Marty da się wyczuć pewnego rodzaju wojowniczość - bo bynajmniej nie jest to rezygnacja. Można sobie wyobrazić jak staje przed Jezusem z podniesioną głową i w tej postawie wypowiada swoje słowa. Wbrew pozorom jest to świadectwo jest odwagi. Staje bowiem przed kimś, kogo i ona sama, i wielu innych ludzi uznaje za nauczyciela, za autorytet, za Syna Bożego. Ona, kobieta - na przeciw mężczyzny, w kulturze i świecie w którym takie rzeczy nie należały do zwyczajnych.

    Ale to co ważne, to Marta na tym bynajmniej nie kończy. Jej słowa kryją w sobie zaczątek dialogu, który ukazuje ją jako kobietę wielkiej i głębokiej wiary. Kobietę, która nosi w sobie głębokie przekonanie, że Jezus może właściwie wszystko. 

Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga.

    Na tak postawioną sprawę, Jezus ma tylko jedno do powiedzenia: Brat twój zmartwychwstanie. To jedno zdanie znów ukazuje wielką wiarę Marty, która z pełnym przekonaniem mówi: Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym. I oczywiście można by się przyczepić do tego, że nie potrafiła zrozumieć i uwierzyć w to, że Jezus wskrzesi Łazarza tu i teraz, ale...

    ...Ale patrząc obiektywnie, to i tak jej wiara, wyrażona w tych słowach bije na głowę wielu współczesnych wierzących. Bo prawda jest taka, że wcale nie jest nam tak łatwo uwierzyć w to, że w czasach ostatecznych nastąpi powszechne zmartwychwstanie i sąd. Nie chcę rzucać liczbami, bo nie pamiętam dokładnego źródła, ale zetknąłem się już nie raz z badaniami statystycznymi wśród wierzących chrześcijan, z których wynika, że wielu z nich nie wierzy ani w możliwość zmartwychwstania, ani w Zmartwychwstanie Jezusa. Patrząc więc z tej perspektywy, Marta na prawdę zyskuje w oczach - bo wierzy.

    Cała ta sprawa z niezrozumieniem sensu wypowiedzi Jezusa daje Mu okazję do tego, żeby znów objawił kolejny fragment prawdy o sobie, które skutkuje wyznaniem Marty - Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat. Bardzo podobne w swojej treści do tego, które w innym miejscu Ewangelii wypowiada święty Piotr. I znowu, Marta z dzisiejszej Ewangelii ukazuje się jako ta, która w obliczu tragedii jaką jest śmierć brata - nie traci wiary, co więcej utrzymuje ją, a nawet pogłębia.

    To oczywiście może stanowić źródło refleksji nad tym, jak ja, człowiek wierzący, przeżywam swoje osobiste tragedie. Jak one wpływają na moje postrzeganie Boga i na moją relację z Bogiem. Czy potrafię być w takich chwilach jak Marta, która wciąż wierzy? Na pewno czyni to z niej też kogoś, świętą, którą możemy przyzywać w takich trudnych chwilach i prosić, abyśmy mimo wszystko, mimo tego, że wydaje się, że nasz świąt się wali, potrafili zachować wiarę, tak jak Ona.

Komentarze