Wspomnienie św. Jana z Dukli, prezbitera

 Mt 10, 16-23

    Z dzisiejszej Ewangelii dowiadujemy się, że Pan Jezus nie owijał w bawełnę i posyłając swoich Apostołów w świat, bynajmniej nie obecywał im lekkiego życia. Ba, słuchając tego o czym mówi, niejeden z dopiero co wybranych musiał sobie pomysleć: "Na co ja się w ogóle piszę!?"

    W ogóle cała ta wypowiedź ma taki trochę pokręcony charakter. 

    Patrząc od pierwszego zdania. Kto normalny posłałby owce pomiędzy wilki. Te ostatnie przecież w relacji do stada owiec mają charakter szkodników. Są zabójcami. Wataha wilków rozprasza stado owiec. Wataha poluje na nie. Posila się nimi. Posłanie owiec między wilki wydaje się więc szaleństwem i narażaniem ich na zgubę. Z drugiej strony, ten obraz jest opatrzony komentarzem, którego nie da się zignorować (choć przyznam szczerze, ciężko go pojąć).

    Jezus mówi: Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie.

    Przywołanie przez Jezusa węża sprawia mi problem. W końcu ten najsłynniejszy Biblijny wąż nie da się sklasyfikować jako bohater pozytywny. Jest tym, który wywiódł w pole Adama i Ewę, za co zresztą został ukarany. Jednakże, właśnie ten wąż-kusiciel z księgi rodzaju może kojarzyć się jeśli nie z roztropnością, to przynajmniej ze sprytem, który wykorzystał aby osiągnąć swój cel.

    Spoglądając zresztą na węża i jego naturę trzeba jasno stwierdzić, że można w niej odczytać wskazówki o pewnego rodzaju roztropności. Po pierwsze - polujący wąż dąży do tego, by nie wysilać się nie potrzebnie. Cierpliwie tropi swoją ofiarę, aby szybkim i celnym uderzeniem zadać jej cios. Poza tym jednak unika niepotrzebnej walki. Jeśli to możliwe, stara się ukryć bądź przestraszyć potencjalnego przeciwnika. Broni się, broni swojego terytorium, ale właściwie nie bywa agresywny i napastliwy. Wąż potrafi też dostać się w najradziej nieoczekiwane miejsca.

    Można powiedzieć, że jego działania są przemyślane i planowane.

    Gołębica jest za to symbolem czystości. Być nieskalanem, to znaczy - postępować w taki sposób, aby nikt nie miał możliwości znaleźć na apostoła haka. Nie miał szans niczego mu zarzucić. Im czystsze sumienie apostoła, tym większa jego wiarygodność, a co za tym idzie skuteczność. (Heh, jak wielkim wyzwaniem wydaje się to być współcześnie...)

    I jeszcze jedno zdanie, które dziś bardzo mocno przykuwa moją uwagę. Nakaz zdania się na Ducha Świętego, który będzie odpowiadać ustami Apostołów na zarzuty, jakie mogą im być postawione.

    Jak wielkie musi być zaufanie człowieka, który przyzwyczajony jest do tego, by naprzód wymyślić kilka linii swojej obrony, aby mógł z tego zrezygnować i oddać się we władanie Duchowi Świętemu? Jaki wielka musi być czystość Jego relacji z tymże Duchem, aby bez wahania oddać mu panowanie nad swoimi słowami i myślami. By spełnił on rolę, która wynika z jego Imienia. (Paraklet oznacza też Adwokata).

    Czasem w brewiarzu pojawiają się czytania z akt męczenników pierwszych wieków. Generalnie ciekawa lektura, w której jedną z cech wspólnych wszystkich wypowiedzi jest niezachwiana pewność wiary i słów, które się wypowiada. Choć nie są to słowa, które wzbudzałyby litość u oprawców, to jednak są to słowa zapadające mocno w serce, które oparte świadectwem męczeństwa musiały mieć wielką moc oddziaływania na serca ludzi. Były to słowa prawdziwie pełne Ducha.

    Czasy dzisiejsze dla kogoś, kto chce iść za Jezusem wcale nie są łatwiejsze o tych, w którym przyszło żyć Apostołom. Pod wieloma względami są nawet trudniejsze. Tym bardziej potrzebujemy więc rozwijać w sobie współdziałanie z Duchem Świętym i ćwiczyć się w życiu roztropnym i nieskalanym.

Komentarze