Od wielu lat fascynuje mnie nauka Jezusa i niemożliwości spasowania tego co stare z tym co nowe. Z jeden strony - bardzo prosta, obrazowa. Z drugiej - jednak nie do końca jasna, głównie ze względu na to, że przyszło mi żyć w czasach, w których ani łatanie nie jest specjalnie obecne, ani bukłaki używane.
W każdym razie rozumiem, że jest to nauka skierowana do wszystkich tych, którzy potrafią pojąć, że nie da się przyjąć Ewangelii, bez odrzucenia przyzwyczajeń wyniesionych z rzeczywistości Prawa Mojżeszowego.
Tak na prawdę Ewangelia dzisiejsza zaprasza nas do odnowy wewnętrznej. Do otwarcia się na Ewangelię Jezusa Chrystusa. Do wyrugowania z serca przyzwyczajeń, które święty Paweł nazwie później "Starym człowiekiem".
W czasach Jezusa charakterystyka "dawnego człowieka" opierała się o to, co związane z Prawem i jego interpretacjami wypracowanymi przez faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Był to zbiór zwyczajów, przyzwyczajeń, sposobów myślenia, metod rozwiązywania różnych problemów. Przychodzący ze swoją nauką Jezus nie mieścił się w tych schematach. Ewangelia była z tym wszystkim niekompatybilna. Jej przyjęcie domagało się więc czegoś na kształt resetowania systemu.
Co ciekawe, choć dziś wśród wierzących trudno doszukiwać się wpływów Prawa Mojżeszowego, to wcale nie brak w nas takich schematów myślenia i przyzwyczajeń, które nie pozwalają na przyjęcie Ewangelii. I też, podobnie jak w czasach Jezusa bywają one przeszkodami nie do przeskoczenia.
Pozostaje pytanie - jak dokonać takiego resetowania siebie, by Ewangelię wgrać w serce jako "nowy system operacyjny"?
Komentarze
Prześlij komentarz