Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa

Łk 15, 3-7

     Zawsze zdumiewała mnie logika dzisiejszego fragmentu Ewangelii, która niezbyt mi się zgrywała z tym, jakbym ja sam był gotów postąpić. Mając 99 owiec do zostawienia "gdzieś", aby zabrać się za szukanie jednej, byłbym raczej skłonny zadowolić się tymi, które mam i zająłbym się takim ich zabezpieczeniem, by nie stracić kolejnej. To wydawałoby mi się zdecydowanie korzystniejsze niż wystawianie się na ryzyko, że pozostałych 99 rozlezie się gdzieś w czasie, w którym ja będę się uganiać za jedną.

    A jednak Pan Jezus myśli zupełnie inaczej. Nie tylko ukazuje gotowość pozostawienia 99 owiec. Ze znalezienia tej jednej, jedynej czyni święto, na które warto zaprosić innych.

    Dobrze, że to nie ja, albo ktoś podobnie po ludzku myślący jest autorem tej przypowieści.

    Jezus pokazuje nią, że w Jego oczach każdy jest wartościowy i nie ma nikogo, z kogo On, Jezus, byłby gotów zrezygnować. Nawet ten najbardziej uparty. Nawet ten sprawiający najwięcej problemów jest wart uwagi i poświęcenia mu czasu. Odłączył się od reszty? To zostawię tych ułożonych razem, a pójdę poszukać tego jednego. A jak już go wreszcie znajdę i skłonię by wreszcie został ze wszystkimi to będzie radość i święto.

   Tylko dlaczego większa radość z tego jednego, jak z pozostałych? 

    Mam wrażenie, że to trochę tak, jak z dziećmi, które uczą się chodzić. Każdy pierwszy krok stanowi radość dla rodziców, którzy je obserwują, uwieczniają i rozpowiadają wszystkim wokół jak to ich maleństwo się pięknie rozwija. Ale można sobie wyobrazić sytuację, w której dziecko z jakichś nieznanych nikomu przyczyn spóźnia się z tym pierwszym krokiem. Niby jest zdrowe. Lekarze nie widzą problemu, ale rodzice i tak się martwią, bo mają poczucie, że dzieje się coś złego. Przecież wszystkie inne dzieci w tym czasie już dawno miały to za sobą. I teraz wyobrazić sobie trzeba o ile większa jest radość tych rodziców. Zmartwionych i przestraszonych, kiedy wreszcie, może i spóźnione w stosunku do innych dzieci, ich własne dziecko zaczyna stawiać pierwsze kroki. Kiedy wraz nimi opadają i odchodzą w niepamięć wszystkie strachy, lęki i czarne myśli...

    Wydaje mi się, że każdy nawrócony grzesznik, jest właśnie takim dzieckiem w oczach Boga. Stąd większa radość z jego nawrócenia. Bo wraz z tym nawróceniem Bóg, dobry Ojciec, ma jedno zmartwienie mniej.

Komentarze