Poniedziałek XII tygodnia zwykłego




 

Mt 7, 1-5

    To, że widzimy lepiej rzeczy poza nami, jest dość naturalne. Tak zostaliśmy stworzeni. Nasze oczy są skierowane "na zewnątrz". Służą do tego, by dostarczać nam informacji o otaczającym nas świecie. Siebie samych za to,  możemy zobaczyć w bardzo ograniczonym zakresie.

    Abym mógł zobaczyć swoją twarz, a co za tym idzie swoje oczy potrzebuję lustra w którym mogę się przejrzeć, inaczej jest to niemożliwe. Może dlatego tak łatwo jest dostrzec drzazgę w oku brata?

    Z kiepskim wzrokiem mam sporo doświadczeń. Od czternastego roku życia okulary stanowią właściwie część mnie. Są pierwszą rzeczą, której szukam rano po przebudzeniu. Wszystko inne jest na drugim miejscu. 

    To, że okulary są dla mnie koniecznością wykrył jeden z moich nauczycieli, pan Bernard. Zwrócił uwagę na fakt, że spoglądam w nuty i w sumie to ich nie widzę, niezależnie od tego jak bardzo wzrok wytężam. To On stwierdził, że trzeba coś z tym zrobić. Więc za jego namową poszedłem do okulisty.

    Ciekawe jest to, że ja sam nie widziałem takiej konieczności. Do tego stopnia przyzwyczajony byłem do swojej wady wzroku, że jej nie zauważałem. Nie miałem pojęcia, jak mylnych, jak niepełnych informacji o świecie dostarczają mi moje oczy... (Fajny był ten moment olśnienia, kiedy siedziałem u okulisty z całym tym ciężkim oprzyrządowaniem na nosie i spoglądałem przez prawidłowo dobrane szkła.)

    Dlaczego tak bardzo się rozpisuję na ten temat?

    Bo wydaje mi się być to świetną ilustracją do dzisiejszej Ewangelii. Człowiek często jest przekonany, że widzi doskonale wszelkie zło (drzazga), które dzieje się w życiu innego człowieka. Potrafi się za to całkiem skutecznie przyzwyczaić do tego, które sam popełnia, nawet jeśli jest o wiele większe (belka).

    Przykład z moich okulistycznych przygód pokazuje też jedno. Samodzielne usunięcie belki jest często niemożliwe. Potrzebujemy w tym pomocy. Tę pomoc możemy uzyskać w sakramencie pokuty, czy w ramach kierownictwa duchowego.

    Ale zaraz. Przecież Pan Jezus mówi wyraźnie. Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata. Dlaczego więc mielibyśmy szukać pomocy u innych?

    Nie wydaje mi się, aby Pan Jezus zabraniał w jakikolwiek sposób korzystania z pomocy. Owo usuń najpierw belkę... to wskazanie: Zanim zabierzesz się za naprawianie życia drugiego człowieka, upewnij się, że i twoje nie potrzebuje jakiegoś remontu. Zacznij od siebie. Dopiero kiedy uzyskasz względną pewność, że nic nie zafałszowuje twojej oceny, będziesz mógł udzielić pomocy komu innemu. (I tu przyszło mi na myśl, że warto by się zastanowić nad tym, jak nasze grzechy rzutują na postrzeganie innych. Kto wie? Może z tej myśli coś się jeszcze urodzi?) 

Komentarze