O posłuszeństwie

 Rozdział „O posłuszeństwie” ma szczególne zastosowanie w opactwie, gdzie relacje pomiędzy mnichami a przełożonymi są uregulowane więzami ślubu posłuszeństwa. Zdecydowanie inaczej, choć niewątpliwie podobnie, może odczytywać te słowa kapłan, który w relacji do swojego biskupa składał podobne przyrzeczenia.

W życiu „świeckim” będzie on także użyteczny, choć występujące w nim relacje posłuszeństwa nie będą wynikać z uroczystych ślubów składanych w kościele. Niemniej jednak, także w życiu „pozaduchownym” one niewątpliwie występują. Wynikać mogą wtedy z natury (gdy chodzi na przykład o relacje rodziców do dzieci), albo z zawartych umów (w wypadku posłuszeństwa wobec przełożonych w pracy). Pewnie trochę inaczej do tego rozdziału mógłby podejść żołnierz czy policjant, którzy podlegają ścisłej, z góry ustalonej hierarchii służbowej, a jeszcze inaczej prowadzący samodzielną działalność gospodarczą, podlegający w sumie tylko przepisom prawnym.

Posłuszeństwo może mieć więc różne wymiary i odcienie. Niewątpliwie jednak każdy człowiek w jakimś stopniu jest nim związany.

Święty Benedykt pisząc o posłuszeństwie zaczyna od tego, że nazywa je najprzedniejszym stopniem pokory (5,1). Jego osiągnięcie wiąże zaś z relacją do Chrystusa.

W zewnętrznych objawach, posłuszeństwo o którym pisze św. Benedykt, wyraża się natomiast bezzwłocznym wykonywaniem poleceń przełożonych (5,4). [Tu jednak pozwolę sobie na małą uwagę. W REGULE ujęte jest to następującymi słowami: …gdy tylko przełożony wyda jakieś polecenie, nie zwlekają oni ani chwili z jego wykonaniem tak, jak gdyby sam Bóg rozkazywał. (5,4) Takie ujęcie zagadnienia posłuszeństwa wydaje mi się właściwe zwłaszcza w relacjach zakonnych czy w relacji biskup – kapłan, gdzie relacja posłuszeństwa jest oparta o wiarę w to, że władza przełożonego wynika z ustanowienia Bożego. O tak umotywowanym posłuszeństwie można by może jeszcze mówić w wypadku posłuszeństwa jakie dzieci winny okazywać rodzicom, co można wyprowadzić w jakimś stopniu z czwartego Przykazania Bożego. Nie mam natomiast pewności, czy można by dosłownie zastosować je tam, gdzie posłuszeństwo wynika z umowy o pracę. Wydaje mi się, że owszem, takie podejście mogłoby być wyrazem głębokiej cnoty pokory i osobistej świętości, ale nie wydaje mi się, że szef mógłby oczekiwać, że polecenia służbowe będą przez podwładnych odczytywane jako wyraz woli Bożej.]

Wróćmy jednak do treści całego rozdziału.

Bardzo ciekawym w rozważaniu zagadnienia posłuszeństwa będzie wers 10: To miłość nakazuje im spieszyć do życia wiecznego., który wydaje się być najlepszym możliwym kluczem do podjęcia najlepszej możliwej motywacji, do bycia posłusznym.

Pierwszą z tych motywacji jest miłość. Miłość ukierunkowana po pierwsze na Chrystusa (co wynika z 5,2). Miłość, która stara się posłuszeństwem naśladować posłuszeństwo, jakie Zbawiciel okazywał Ojcu w czasie całej swojej ziemskiej misji. To posłuszeństwo, którego najbardziej wymownym wyrazem był dialog podczas modlitwy w Ogrójcu. Ale ta miłość musi być też ukierunkowana na ludzi. Posłuszeństwo jest więc wyrazem miłości wobec przełożonego. Może też być wyrazem miłości wobec swoich współpracowników i bliskich.

Drugą motywacją posłuszeństwa jest cel, do którego ono nas prowadzi – życie wieczne. Aby to lepiej zrozumieć trzeba sobie przypomnieć, że cnota posłuszeństwa, jako sposób praktykowania dobra, (w przeciwieństwie do nieposłuszeństwa, które jest grzechem) będzie okazją do gromadzenia sobie skarbu w niebie.

Święty Benedykt bynajmniej nie próbuje udawać, że praktykowanie cnoty posłuszeństwa jest łatwe. Życie posłuszeństwem porównuje do kroczenia wąską drogą, której mówi Jezus w swojej Ewangelii. (5,11)

Na zakończenie tego rozdziału REGUŁA daje jeszcze dwa wskazania co do tego, jak powinno posłuszeństwo wyrażać się w praktyce.

Pierwsze z nich mówi o tym, że posłuszeństwo powinno prowadzić do postawy, w której polecenie spełnimy nie wahając się, nie ociągając, nie ozięble, bez szemrania, bez słowa sprzeciwu.(5,14) Co ma być wyrazem postawy, jaką człowiek poprzez posłuszeństwo przełożonemu, okazuje samemu Bogu. 

Drugie z tych wskazań poleca, by posłuszeństwo było pogodne (5,16). Wynika ono z 2Kor 9,7 w którym to fragmencie św. Paweł przypomina Koryntianom, że radosnego dawcę miłuje Bóg.

Cały ten rozdział REGUŁY jest nacechowany głęboką troską o zbawienie tych, którzy chcą prowadzić swoje życie pod opatem i REGUŁĄ. Dlatego ukazuje drogę posłuszeństwa jako niełatwą, ale pewną drogę, która prowadzi do Nieba. Jednakże droga posłuszeństwa nie jest zarezerwowana tylko dla życia klasztornego.

Wiele z myśli jakie są zawarte w tym rozdziale swobodnie możemy przenieść poza mury opactwa, do naszego codziennego funkcjonowania w świecie. Możemy przenieść je na przykład na nasze drogi i odnieść do posłuszeństwa, jakie winniśmy okazywać przepisom ruchu drogowego. Możemy je odnieść do rzeczywistości relacji domowych, zwłaszcza relacji posłuszeństwa pomiędzy rodzicami a dziećmi, ale także do relacji zawodowych.

Myślę także, że lektura rozdziału o posłuszeństwie powinna być obowiązkowa dla przełożonych. Przede wszystkim dlatego, że uświadamia on, wcale nie mniej skutecznie niż rozdział dotyczący roli opata, jaka jest rola przełożonego i jak ma być postrzegany, a w związku z tym, jak ma postępować wobec swoich podwładnych.

Komentarze