"Narzędzia" dobrych uczynków

 Czwarty rozdział REGUŁY jest do tego stopnia genialny, że aż chciałoby się go po prostu przepisać w całości. Wylicza on punkt po punkcie propozycje dobra jakie możemy czynić i wskazuje zło, jakiego powinniśmy unikać. 

Kiedy czyta się go spoglądając jednocześnie na przypisy, które pokazują jak bardzo biblijny co do istoty jest ten fragment. To ważna informacja, bo pokazuje nam, że wszystko to, co św. Benedykt zebrał i wypisał w postaci 78 propozycji nie jest niczym nowym i nadzwyczajnym. To wszystko „już było” i powinno być znane każdemu chrześcijaninowi, który choć pobieżnie zna Pismo Święte.

Można podjąć przypuszczenie, że taki a nie inny kształt tego konkretnego rozdziału REGUŁY jest w pewien sposób odpowiedzią na zapotrzebowanie czasów, w których ona powstała. Czasów, w których nie każdy z mnichów posiadł sztukę czytania i pisania. Ale niezależnie od tego, czy to wpłynęło na powstanie tego rozdziału, to moim zdaniem pokazuje on coś bardzo ważnego. Coś, co absolutnie powinno charakteryzować życie każdego chrześcijanina, nie tylko mnicha. Zasada inspirowania swojego codziennego postępowania Biblią.

Jakie więc są, zdaniem św. Benedykta „narzędzia” dobrych uczynków, które zaleca swoim mnichom i z których my także możemy skorzystać?

Przede wszystkim kochać Boga z całego serca, z całej duszy i z całej mocy, następnie bliźniego, jak siebie samego. (4,1-2) Brzmi znajomo? No pewnie, w końcu to nic innego jak przykazanie miłości Boga i bliźniego, które możemy znaleźć na przykład przeglądając Ewangelię wg św. Łukasza, rozdział 10, wers 27 (Łk 10, 27). Następnie: nie zabijać. Nie cudzołożyć. Nie kraść. Nie pożądać. Nie świadczyć fałszywie. (4,3-7) – czyli cytat dosłowny z Dekalogu.

Ale są też mniej oczywiste propozycje, może nie tak wprost Biblijne, ale wcale nie mnie wartościowe, jeśli zastosować je w praktyce, jak choćby inspirowane fragmentem księgi Tobiasza: Nie czynić nikomu tego, co tobie niemiłe. (4,9 por. Tb 4,16)

Innym, zdecydowanie wartym uwagi „narzędziem” jest to, które w REGULE zapisano słowami: Nie działać pod wpływem gniewu. (4,22) I myślę, że nie trzeba go mocno reklamować, bo wielu z czytelników znajdzie w swoim życiu przykład zdarzenia, w którym gniew przyczynił się zdecydowanie i mocno do jakiegoś zła.

Podobnie jest z kolejnym: nie zachowywać urazy (4,23), które przydałoby się niejednemu z nas, aby ponaprawiać relacje, nierzadko od lat pokaleczone.

Idąc dalej znajdziemy powiązane ze sobą pomysły: Złem za zło nie odpłacać. (4,29) i Złorzeczącym nie złorzeczyć, ale raczej ich błogosławić. (4,32), które bardzo często zastępujemy zasadą „oko za oko i ząb za ząb”, która to zasada bynajmniej nie wpisuje się w wynikającą z Ewangelii naukę. 

Wczytując się głębiej znajdziemy pomysły na budowanie w sobie pokory, które zdecydowanie mogą być skuteczne, choć niekoniecznie łatwe w zastosowaniu. Głównie dlatego, że – zgodnie z cnotą pokory – nie będą dawać okazji do stawiania siebie przed innymi, a raczej zachęcać do tego, by usuwać się w cień. Stąd zdanie: Widząc w sobie jakieś dobro, przypisywać je Bogu, nie sobie. (4,42) może mieć ciężko trafić na plakaty motywacyjne, pomimo tego, że zdecydowanie jest dobrym pomysłem na budowanie w sobie świętej pokory.

Kolejne wskazania można by zebrać pod szyldem troski o powściągliwość w mowie. One również zdecydowanie nadają się do wyprowadzenia poza mury klasztorne i do zastosowania ich w życiu każdego jednego człowieka. Strzec ust swoich od złej i przewrotnej mowy. Nie mieć upodobania w wielomówstwie. Nie wypowiadać słów czczych… (4,51-53) 

Tak jak napisałem na początku, można by tu z czystym sumieniem przepisać cały rozdział REGUŁY i nie dodawać do niego właściwie żadnego komentarza. Wszystkie kolejne wskazówki w nim zawarte są na tyle jasne i proste, że najlepszym możliwym komentarzem do nich, jest wdrożenie ich w życie codzienne. Taki zresztą cel stawia w ostatnich zdaniach czwartego rozdziału REGUŁY św. Benedykt, który pisze: Oto są środki postępu duchowego. Jeżeli zasady te będziemy nieustannie, we dnie i w nocy, wypełniać i jeżeli w dzień sądu zyskają one uznanie, wówczas otrzymamy od Pana nagrodę, którą On sam obiecał: „Czego oko nie widziało, ani ucho nie słyszało… jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (1Kor 2,9). Naszą pracownią, w której mamy się posługiwać pilnie tymi wszystkimi [narzędziami dobrych uczynków], jest stałe życie we wspólnocie w ramach klauzury klasztornej. (4,75-78)

Jedyne co w tym celu należy dostosować, to ostatnie zdanie, a nawet nie całe a jedynie jego ostatnie wyrazy. Dla mnie zabrzmią one: w ramach wspólnoty kapłańskiej, dla kogoś innego: w ramach mojego małżeństwa i mojej rodziny, dla jeszcze innego: w gronie moich kolegów z pracy. Ale to jedyne dostosowanie, jakie w wypadku tego rozdziału REGUŁY trzeba poczynić.

Komentarze