Sobota III tygodnia Wielkanocnego

 Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?

    W człowieka jest wpisana pokusa chodzenia na łatwiznę. Trudności są czymś, co bardzo łatwo prowadzi go do zniechęcenia. Tak już po prostu jako ludzie mamy.

    Kiedy czytam dzisiejszą Ewangelię, widzę w niej nie tylko to, co było. Widzę w niej to, co mnie otacza. 

    Myślę, że wielu współczesnych ludzi w ten czy inny sposób podpisałoby się pod słowami, które cytuje ewangelista. Może nie wypowiedzieliby ich dosłownie. Może znaleźliby swoje. Ale istota rzeczy byłaby i będzie dokładnie taka sama. Księża są źli. Zasady zbyt nieżyciowe. Rzekome odbieranie wolności... A wszystko sprowadza się do tego, by znaleźć usprawiedliwienie dla swojego odejścia.

    Na szczęście są i tacy, którzy zdobywają się na słowa Piotra: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A my uwierzyliśmy i poznaliśmy, że Ty jesteś Synem Bożym.

    I w sumie, dokładnie tak jak w Ewangelii, wcale nie stanowią oni większości. Wręcz przeciwnie. Tych wiernych, trwających mimo wszystko, wydaje się być zawsze mniej. Ale przyglądając się temu uczciwie, to nie w ilości tkwiła ich siła. Ich siła tkwiła w przekonaniu, że spotkali i poznali Syna Bożego. 

    My też możemy uwierzyć i poznać. My też możemy słuchać Jego słów życia wiecznego. My też możemy zapragnąć nigdy od niego nie odchodzić.

Komentarze