Poniedziałek VII tygodnia wielkanocnego

     Czytając dzisiejszą Ewangelię warto uświadomić sobie, że czerpie ona ze słów, które Jezus wypowiada jeszcze przed ukrzyżowaniem. Więc kiedy słyszymy w niej zdanie:  Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie - każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. To musimy pamiętać, że odnosi się ono w pierwszej kolejności do wydarzeń, jakie związane będą z pojmaniem i ukrzyżowaniem Jezusa. W tamtym momencie uczniowie rozproszyli się rzeczywiście i porzucili Jezusa. Zostawili Go samego w chwili pojmania, pozostawili samotnym w chwilach sądu i śmierci. Ale jak wiemy - zrehabilitowali się - i po Zmartwychwstaniu i Zesłaniu Ducha Świętego znowu się rozproszyli, każdy w swoją stronę, ale tym razem już w imieniem Jezusa na ustach.

    Nie znaczy to bynajmniej, że tego zdania nie można odczytywać szerzej i odnosić go do naszych czasów. Ono - niestety - ale wciąż pozostaje prawdziwe. Wciąż uczniowie Jezusa się rozpraszają i pozostawiają Go samego. Rozpraszają się w kapłanie, który sprzeniewierza się swojemu powołaniu. Rozpraszają się w każdym, kto porzuca życie sakramentalne. Porzucają w każdym, kto odwraca się od Boga i stawia na życie w grzechu. To dzieje się wciąż. Każdego dnia.

    A jednak na koniec tego fragmentu Jezus mówi o swoim zwycięstwie. Jam zwyciężył świat. Ten świat, który tak bardzo pragnie Go odrzucić. Ten świat, który tak bardzo nienawidzi Jego nauki i tych wszystkich, którzy starają się żyć w jej świetle i zgodnie z jej nakazami. Ten świat, który pręży muskuły, przybiera groźne miny, który uciska i wyśmiewa Chrystusa i wierzących w Niego - On pokonał.

    Nie jest to zwycięstwo militarne i spektakularne. Umyka tym, którzy nie chcą go dostrzec. I może dlatego niektórzy nadal myślą, że świat ze swoimi propozycjami może go pokonać. A Chrystus zwycięża inaczej. Jego zwycięstwem jest każdy człowiek, który choć odszedł - powrócił, który mimo wszystko, stawia na Ewangelię. Bo Chrystusa obchodzi każdy człowiek z osobna, a nie anonimowa masa.

    To jest w Nim niesamowite i wyjątkowe. Że zadowala się każdym małym kroczkiem, który ja uczyniłem ku Niemu. Że cieszy się każdym jednym takim kroczkiem, wykonanym przez każdego jednego człowieka. Cieszy się nimi wszystkimi, ale tak na prawdę dostrzega i docenia każdy z nich z osobna. I tak na prawdę każdy jeden, nawet najmniejszy taki kroczek, jedna niezapomniana modlitwa, jedno zdanie przeczytanie z Ewangelii, jedno przepraszam, dziękuję, proszę - wypowiedziane z miłości do Boga i do człowieka, to Jego zwycięstwo nad światem, które dokonało się tu i teraz, w tej jednej, niepowtarzalnej chwili, chwili, którą przeżył konkretny człowiek, wybierając w niej Boga.

Komentarze