Nauczyciel

 Jako nauczyciel powinien opat trzymać się zawsze tej zasady Apostoła: „Przekonywaj, proś, karć!” (2Tm 4,2 Wlg), to znaczy stosownie do czasu i okoliczności łączyć surowość z łagodnością, okazując się raz wymagającym mistrzem, to znowu pełnym miłości ojcem. Tak więc niekarnych i niespokojnych trzeba karcić bardziej surowo, posłusznych zaś, łagodnych i cierpliwych nakłaniać usilnie, by w dobrym postępowali. Co do niedbałych natomiast i lekceważących [jego polecenia] przypominamy, by ich ganił i karał. (2, 23-25)

            Opat, wśród swoich rozlicznych obowiązków powinien być także dla swojej wspólnoty nauczycielem. Tak widzi jego rolę święty Benedykt i ma to sens. Opatem nie wybiera się przecież pierwszego lepszego mnicha, ale kogoś, kto w życiu klasztornym i znajomości REGUŁY osiągnął już mistrzostwo (o ile można w ten sposób o tym mówić). Dlatego oczekuje się od opata, że swoim doświadczeniem będzie potrafił dzielić się z innymi mnichami. Że będzie nie tylko sprawnym administratorem klasztornych dóbr, ale także i przede wszystkim nauczycielem życia i świętości.

            Święty Benedykt, który sam przeżył życie w tej właśnie roli, jest jednak świadomy tego, że najlepszy nawet nauczyciel, może trafić na różnych uczniów. Niektórzy z nich będą pilni i chętni do nauki. Inni krnąbrni i leniwi. Jeszcze inni będą lekceważyć dobre rady, w przekonaniu, że wiedzą lepiej.

            Opat każdego z nich ma prowadzić drogą wyznaczoną przez REGUŁĘ do celu, jakim jest świętość. Jednak aby to osiągnąć, musi potrafić zastosować odpowiednie metody, dostosowując je do poszczególnych osób.

            Święty Benedykt nie pisze tego wprost, ale wynika to z kontekstu, że oczekuje on od opata, że będzie on bardzo dobrze znał swoich mnichów i że będzie potrafił wykorzystać tę znajomość, aby realizować swoje zadanie.

            Pojawiają się tutaj dwa pojęcia, na które warto zwrócić uwagę. Mistrz i ojciec. Mistrz ma być wymagającym, ojciec – pełnym miłości.

            Kiedy posługujemy się wobec kogoś określeniem „mistrz”, to chcemy zazwyczaj podkreślić jego pierwszeństwo w jakiejś dziedzinie, najczęściej w sporcie (współcześnie). Kiedyś mogliśmy też tak nazwać nadzwyczaj biegłego rzemieślnika. W kontekście życia klasztornego pojawi się też pojęcie mistrza nowicjatu, a więc mnicha, któremu powierzono pieczę nad kandydatami do życia zakonnego i przygotowanie ich do niego.

            Mistrz to szczególny rodzaj nauczyciela. Jest w pierwszym rzędzie praktykiem swojej dziedziny. Uczy tego, co sam przeżył i doświadczył. Co sam wypraktykował przez lata nabywanego doświadczenia. Owszem. Zna też teorie i potrafi z niej czerpać, ale mistrzostwo osiągał nie przez czytanie książek, a przez ciągłą praktykę. 

            Znając wymogi praktyki, potrafi stawiać swoim uczniom wymagania adekwatne do ich umiejętności. Potrafi je odpowiednio stopniować, tak, aby ich przekraczanie przyczyniało się do rozwoju uczniów. Może wydawać się surowy, ale ta surowość pomaga osiągnąć mistrzostwo innym.

            Ojciec także jest nauczycielem, choć jego oddziaływanie ma inny charakter. Jego autorytet budowany jest na innych podstawach niż autorytet mistrza. Jest tym, który kształtuje charakter i odciska swoją pieczęć na charakterze swoich dzieci.

            Opat musi być jednym i drugim po trochu. 

            Jako ojciec, powinien kształtować charakter swoich mnichów, dążąc do tego by dobre cechy ich charakteru rozwijały się i rozkwitały.

            Jako mistrz, powinien odpowiednio stopniować wyzwania stawiane mnichom tak, aby coraz głębiej wchodzili w życie REGUŁĄ i by dochodzili do doskonałej świętości.

            Może się wydawać, że ten fragment REGUŁY może dotyczyć zaledwie nielicznych z nas. W końcu nie każdy z nas jest nauczycielem. Nie każdy z nas w swoim życiu styka się z koniecznością przekazywania wiedzy innym.

            Z drugiej jednak strony, ten fragment może odnosić się do każdego z nas w perspektywie życia chrześcijańskiego. Jako chrześcijanie jesteśmy przecież powołani do dawania świadectwa o naszej wierze. To znowu domagałoby się tego, abyśmy w tym, co kryje się pod pojęciem chrześcijańskiego życia osiągali mistrzostwo. Mamy być praktykami i teoretykami tego życia, a ponadto powinniśmy być zdolnymi do tego, by uczyć tego życia innych.

            Dlatego jak opat w praktykowaniu REGUŁY, tak i my powinniśmy stawać się mistrzami w praktykowaniu cnót chrześcijańskich, które rozpoznajemy odczytując Ewangelię, aby stać się ich nauczycielami dla ludzi, których spotykamy.

Komentarze