Droga do Emaus. Dwaj uczniowie Jezusa, w swoim przekonaniu zapewne byli uczniowie Jezusa, odchodzą z Jerozolimy i wymieniają się opiniami na temat tego, czego dopiero co byli świadkami.
Wydarzenia Wielkiego Czwartku i Wielkiego Piątku musiały odcisnąć na nich swoje piętno. Było co omówić, zwłaszcza, że oczekiwania mieli zdecydowanie inne.
Gdy w drodze dołącza do nich Jezus wprawia ich z konsternację. Nie wynika ona jednak z faktu, że dostrzegają swojego Mistrza. Jest ona spowodowana tym, że Jezus dopytuje o wydarzenia, które w drodze omawiali. Dla nich było czymś zdumiewającym, że dla kogoś mogło nie być oczywistym to, co wydarzyło się w Jerozolimie w ostatnich dniach.
Daje im to okazję do tego, by wypowiedzieć historię ukrzyżowania ze swojej perspektywy, wraz z kluczowymi słowami: A myśmy się spodziewali...
To już kolejny raz, kiedy spotykamy w Ewangelii zapis, który wskazuje, że prawda o Jezusie trafiała na przeszkodę w postaci przekonań i spodziewań jakie na Jego temat mieli ludzie. Nawet Ci, którzy przebywali z Nim blisko.
Dalszą część wspólnej drogi Jezus wykorzystuje więc na to, aby jeszcze raz, na spokojnie wyłożyć im to, co w pismach Starego Testamentu odnosi się do Mesjasza.
Po dotarciu na miejsce następuje najważniejsze. Powstrzymany przed odejściem Jezus zasiada z uczniami do stołu i dopiero tu i teraz, gdy łamie dla nich chleb, zostaje on rozpoznany.
Rozpoznanie Jezusa podczas łamania Chleba czyni z tej Ewangelii tekst Eucharystyczny. Tak się go najczęściej interpretuje. Słowa z tej Ewangelii stały się tytułem Listu Apostolskiego świętego Jana Pawła II Mane nobiscum Domine - skierowanego do Kościoła w Roku Eucharystii. Wskazują też na to, że w sprawowanej Eucharystii możemy spotkać i rozpoznać Jezusa.
Ale aby się to stało możliwe potrzebujemy przebyć z Jezusem drogę. Tak, jak przebyli ją uczniowie zdążający do Emaus. Drogę, która przygotuje nas poprzez zasłuchanie się w Słowa Pisma i naukę Kościoła na to najpiękniejsze spotkanie, jakie dokonuje się w Komunii Świętej.
Dzisiejsza Ewangelia to także Ewangelia drogi. Opisuje ona proces dojrzewania uczniów do tego, by zrozumieć i przyjąć prawdę o Zmartwychwstaniu Chrystusa. Na jej początku, gdy wychodzili z Jerozolimy nie byli jeszcze gotowi. Zbyt dużo było w nich ich własnych wyobrażeń na temat Jezusa. Droga, którą odbywają z Jezusem jest okazją do tego, by oczyścili w sobie obraz tego kim jest Jezus i z jaką misją przyszedł na ziemię. Dopiero przejście przez ten proces oczyszczenia (w którym pomaga im Jezus) sprawia, że otwierają się ich oczy i rozpoznają Jezusa.
To także ważne dla mnie, by nie rezygnować z drogi, w której Jezus dokonuje procesu oczyszczania swojego obrazu we mnie. Ten proces czasem potrafi zajmować sporo czasu, ale na jego końcu zawsze jest to wielkie zdumienie, które uczniowie wypowiadają słowami: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?
Komentarze
Prześlij komentarz