Każdemu według zasług

 Opat, nie powinien nikogo w klasztorze wyróżniać, ani kochać jednego mnicha bardziej od innego, chyba że ktoś okaże się lepszym w dobrych uczynkach i w posłuszeństwie. Jeżeli nie ma jakiejś innej rozumnej przyczyny, wolno urodzonemu nie należy przyznawać żadnego pierwszeństwa przed tym, który wstąpił do klasztoru jako niewolnik. (…) Niech więc opat darzy wszystkich jednakową miłością i niech wszystkich traktuje jednakowo, zgodnie z ich zasługami. (2, 16-18.22)

            Aby dobrze zrozumieć ten fragment wskazań dla opata, należy zdać sobie sprawę z tego, że tekst ten powstał w konkretnym czasie. Do społeczeństwa czasów świętego Benedykta nie możemy zastosować tych samych kryteriów, które znamy z naszej codzienności.

            Czasy świętego Benedykta to VI wiek naszej ery. Praktykowane jest niewolnictwo. Wielkie znaczenie ma urodzenie, które decyduje o statusie i możliwościach. Różnice pomiędzy warstwami społecznymi są kultywowane i podkreślane, zwłaszcza przez „wysoko urodzonych”.

            A jednak klasztor ma być innym miejscem. Jego furta ma być granicą dla tego wszystkiego, co normalne i zwyczajne. Po jej przejściu ma się zaczynać inny świat, a opat ma być jego gwarantem. Dlatego jego zadaniem jest stworzenie w klasztorze atmosfery, w której nie będzie się liczyć pochodzenie, urodzenie, bogactwo posiadane przed wstąpieniem do klasztoru czy jego brak. To wszystko ma pozostać poza klasztorem.

            Opat sam, jako pierwszy ma być wolnym od zwracania uwagi na te czynniki i absolutnie nie ma prawa według nich oceniać swoich mnichów. Nie ma też ze względu na te czynniki wyznaczać zadań i zajęć, albo przyznawać w klasztorze żadnych godności. Ma zadbać o to, by rygor klasztornego życia, każdego bez wyjątku dotyczył w tym samym stopniu.

            Kryterium według którego święty Benedykt pozwala doceniać mnichów to ich prawdziwe, osobiste zasługi zdobywane na drodze praktykowania dobrych uczynków i posłuszeństwa. Tak więc mnich, który wiernie i z zaangażowaniem podchodzi do wyznaczonych mu obowiązków, który potrafi czynić wokół siebie dobro, może zostać przez opata doceniony. 

            Opata powinna cechować prawdziwa miłość do wszystkich mnichów bez wyjątku. To ona powinna być podstawą realizowania jego funkcji w klasztorze. Nie może o niej decydować osobista preferencja, ani myśl o ewentualnych korzyściach dla klasztoru, jakie mogą wyniknąć z preferencyjnego traktowania syna szlacheckiego rodu. To w klasztorze nie powinno mieć miejsca.

            Jednak to, co ze względu na specyfikę klasztoru wydaje się być możliwym do zrealizowania (historia pokazała, że nawet i tam nie zawsze się to udawało), niekoniecznie musi być możliwe do przeniesienia w skali 1:1 do życia świeckiego. Niemniej, wydaje mi się, że próba przejęcia z REGUŁY pewnych ogólnych kryteriów jest jak najbardziej możliwa, a ich zastosowanie przez osoby na t.zw. kierowniczych stanowiskach, powinno całkiem dobrze wpłynąć na atmosferę w ich środowisku pracy.

            Po pierwsze można zadbać o to, by pełnionej funkcji nie wykorzystywać dla premiowania osób znajomych, bardziej nam miłych czy z nami spokrewnionych. Zwłaszcza, jeśli nie ma do tego słusznych, wynikających z ich zawodowych kompetencji i obiektywnych zasług podstaw. Łatwo zrozumieć, że takie postępowanie przyczyni się do opinii o tym, że szef jest człowiekiem sprawiedliwym i uczciwym. Wpłynie też pozytywnie na atmosferę wśród pracowników, którzy przekonani i tym, że ich uczciwa praca będzie odpowiednio doceniona, na pewno będą mieli do niej więcej motywacji.

            Traktować według zasług, a więc sprawiedliwie, można także swoje dzieci. Jest więc to postawa, którą powinni praktykować rodzice, pamiętając zwłaszcza o tym, że sprawiedliwie można nie tylko karać, ale i doceniać, i nagradzać. Ważnym też wydaje się dbanie o to, by dzieci nie odczuwały, że jedno czy drugie jest „bardziej” czy „mniej” kochane. Zapisuję te słowa w cudzysłowie, bo nie wierzę, by takie różnice w miłości rodzicielskiej były możliwe, ale dziecięce wyobrażenia mogą czasem podpowiedzieć rzeczy, które nie mają miejsca. 

            Wczytanie się w myśl, która leży u podstawy tego fragmentu REGUŁY sugeruje jeszcze jedną ważną sprawę. Tak bardzo podstawową, że aż nie powinno się o niej pisać, ale w dzisiejszych czasach, może warto ją podkreślić. Święty Benedykt nakazuje opatowi, by w podejściu do swoich mnichów opierał się na prawdzie. I właściwie do tego sprowadzają się nakazy tego fragmentu REGUŁY: patrz na to, jaka jest prawda o nich, o tym jak żyją i postępują. Niech poza prawdą nic innego Cię nie interesuje.

            A dla nas jakby to mogło zabrzmieć? – Niech nie obchodzi Cię nic, poza prawdą o drugim człowieku?

Komentarze