Jaki powinien być opat

 

Rozdział o opacie jest ciekawym studium na temat przywództwa w ogóle. Został napisany z myślą o wspólnocie mniszej i skupia się przede wszystkim na tym, który ma jej przewodzić, ale prawda jest taka, że znajdą w nim cenne wskazówki wszyscy Ci, którzy chcą kształtować w sobie postawę chrześcijańskiego lidera.

            Jest to więc rozdział, który można zadedykować każdemu, kto pełni funkcje kierowniczą czy dyrektorską, ale też rodzicom, nauczycielom czy wychowawcom.

            Opat jest w klasztorze benedyktyńskim najważniejszym zwierzchnikiem wszystkich mnichów. Na nim spoczywa odpowiedzialność za sprawy personalne w klasztorze, ale także za rzeczywistość materialną. On podejmuje decyzje, które są wiążące dla wszystkich jego podwładnych.

            Władza opata ma jednoczenie charakter pasterski. Podkreślają to insygnia, którymi ma prawo się posługiwać. Są one tożsame z tymi, których używa biskup. Stąd przy szczególnie uroczystych okazjach można zobaczyć opata występującego w mitrze na głowie, z pastorałem w ręku i z krzyżem pektoralnym na piersi.

            Święty Benedykt dba jednak w swoich wskazaniach o to, by władza nie stała się dla opata przyczyną jego upadku. Dlatego już w pierwszym zdaniu REGUŁY, które dotyczy opata czytamy: Opat, który zasługuje, aby stać na czele klasztoru, powinien zawsze pamiętać, jakie nosi miano, i czynami dawać wyraz swojej godności. (2,1)

            Myślę, że nad tym zdaniem warto się pochylić i zastanowić nad poszczególnymi myślami, które w nim zostały zawarte.

            (…) który zasługuje, aby stać na czele klasztoru (…)

            Słowo zasługuje wydaje się być tutaj kluczowe. Wskazuje wyraźnie, że święty Benedykt nie uważa, że każdy jeden mnich nadaje się do podjęcia takiej odpowiedzialności, jak ta, która spoczywa na barkach opata. Wiemy jednak, że poza klasztorem różnie to bywa. Nie chodzi jednak o to, by przez pryzmat reguły oceniać decyzje przełożonych i szukać w niej argumentów potwierdzających swoje osobiste przekonanie o tym, że „mój szef to w ogóle się nie nadaje do tej roboty”.

            Zacząć trzeba od tego, by zastosować zapisy reguły do siebie samego i owo „zasługiwanie” zestawić ze swoim podejściem do obowiązków, a żeby odejść od tematu pracy, można zacząć od spytanie siebie o to, jakim jestem gospodarzem.

            Czy i jak wypełniam zadania i obowiązki związane z moim domem i z moim mieszkaniem. Czy daję się poznać jako „dobry gospodarz”?

            Warto zauważyć, że św. Benedykt owo zasługiwanie zestawia bardzo mocno z postawą. Godność opata domaga się tego, aby noszący ją mnich, zachowywał się w sposób adekwatny do niej. Ona nie jest związana tylko z honorami i zaszczytami. Ona jest zadaniem, które nakłada na przyjmującego ją mnicha obowiązek dostosowania swojego życia zarówno do wymagań REGUŁY jak i oczekiwań tych, którzy tę godność mu powierzyli.

            Przy tej okazji warto się zastanowić nad swoim postrzeganiem kierowniczego stanowiska. Czy nie jest przypadkiem tak, że jest we mnie głęboko zakorzenione pragnienie władzy, jak się z nim wiąże? Czu nie jest tak, że pragnę go, „aby coś udowodnić”, bo noszę w sobie poczucie, że ciągle byłem niedoceniany i gnębiony, więc skoro wreszcie to ja dorwałem się do władzy…

            Święty Benedykt nazywa opata zastępcą Chrystusa w klasztorze. To stawia opata w konieczności ciągłego zadawania sobie pytania, czy moje postepowanie, czy moje decyzje, czy sposób w jaki je innym komunikuję, sprawiają, że w oczach podwładnych mogę być postrzegany jak Ikona Zbawiciela?

            Myślę, że w tym porównaniu kryje się szczególne zadanie dla każdego przełożonego, które będzie polegać w pierwszym rzędzie na zaczytywaniu się Ewangelią, a zwłaszcza dialogami, jakie Jezus prowadził z ludźmi. Z tego zaczytania się powinna płynąć inspiracja i zachwyt nad postawą Zbawiciela, a także chęć naśladowania go w sposobie spotkania się z ludźmi.

            Zdaję sobie sprawę, że taki sposób myślenia i postępowania może nie mieścić się w korporacyjnych wytycznych co do relacji przełożony-podwładny i wprowadzanych w ramach różnych szkoleń zasad prowadzenia rozmów motywacyjnych i służbowych. Ale może da się coś z tym zrobić? Nie wiem, bo mam to szczęście nie być włączony w struktury korporacyjne i nie podlegam mechanizmom, które rządzą relacjami w takich strukturach.

            Niemniej, jak powiedziałem rozdział o opacie można zadedykować między innymi rodzicom, może nawet w szczególny sposób ojcom.

            W relacji młodego człowieka z ojcem kryje się wielka siła, która zawsze w jakiś sposób naznacza człowieka na całe życie. To „naznaczenie” może mieć różny charakter, w zależności od tego, jak taka relacja wygląda. Ale czy była ona dobra czy zła, albo – ze względu na nieobecność ojca – nie było jej wcale, to i tak odciśnie się na człowieku.

            Nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę, ale ta właśnie relacja bardzo mocno wpływa na to, jaki obraz Boga Ojca zbudujemy w swoim sercu. Dlatego chciałbym, aby każdy czytający to ojciec zadał sobie uczciwe pytanie: Jaki obraz ojca zostawiam w sercu swojego dziecka? Czy jest to obraz ojca sprawiedliwego, ale pełnego miłości? Czy jest to obraz surowego sędziego i tyrana? Czy jest to brak obrazu, bo jestem wielkim nieobecnym, który nie ma czasu dla swojego dziecka, nawet jeśli usprawiedliwia się sam przed sobą, że to dla jego dobra?

            Ojciec, podobnie jak opat (który w klasztorze pełni rolę ojca) powinien zawsze pamiętać, jakie nosi miano, i czynami dawać wyraz swojej godności. (2,1)

Komentarze