Druga Niedziela Wielkanocna czyli Miłosierdzia Bożego

     W jednej dzisiejszej Ewangelii jest materiału na kilka kazań (jeśli się do tego dobrze zabrać). Począwszy od słów Pokój wam, którymi Jezus pozdrawia uczniów, poprzez ukazania rąk i boku ze śladami męki, słowa posłania, tchnięcie, nadanie władzy odpuszczania grzechów... Właściwie co zdanie, to temat.

    W pewien sposób Niedziela Miłosierdzia zachęca do tego, by wsłuchać się w słowa, którymi Jezus nadaje uczniom prawo odpuszczania grzechów.

    Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane.

    Dziś, kiedy mówimy o Bożym Miłosierdziu bardzo często odnosimy się do objawień, jakie zostały dane św. siostrze Faustynie. Przywołujemy fragmenty "Dzienniczka" i obraz Jezusa Miłosiernego. Natomiast w pewien sposób coraz trudniej nam dostrzec to, że najpiękniejsze przesłanie na temat Bożego Miłosierdzia jest ukryte właśnie w dzisiejszej Ewangelii. To przesłanie zawiera się w powyżej zacytowanych przeze mnie słowach.

    Udzielenie Apostołom Ducha Świętego i władzy odpuszczania grzechów, jest niesamowitym darem, który pozwala nam już tutaj na ziemi doświadczać tego, czym jest Boże Miłosierdzie. Wystarczy spojrzeć na historię paralityka, którą opisuje święty Łukasz w piątym rozdziale swojej Ewangelii. Tam, kiedy Jezus wypowiada słowa: Człowieku, odpuszczone są ci twoje grzechy wywołuje oburzenie świadków tego zdarzenia. Całkiem słuszne zresztą, jeśli się temu dobrze przyjrzeć. Odpuszczenie grzechów wykracza poza zdolności człowieka. To może tylko Bóg.

    I tu dzisiejsza Ewangelia przynosi coś niesamowitego. Jezus swoimi słowami dopuszcza Apostołów, ludzi do tego, aby stali się szafarzami Miłosierdzia Bożego. Od tej chwili w rękach człowieka spoczywa władza, która do tego pory pozostawała poza czyimkolwiek zasięgiem. Człowiek stał się szafarzem odpuszczania grzechów...

    Dla mnie to niesamowite, wielkie i bezcenne. Ale mam wrażenie, że akurat ten wyraz Bożego Miłosierdzia jest dziś niedostrzegany i niedoceniany przez wiele osób. Przecież tak łatwo znaleźć usprawiedliwienie. "Nie czuję potrzeby.", "To bez sensu.", "Nie będę mówić tego człowiekowi." A przecież, jeśli spojrzeć na to perspektywą wiary - nie ma tutaj, na ziemi większego aktu Bożego Miłosierdzia jak usłyszenie słów: Bóg, Ojciec Miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna, i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju przez posługę Kościoła. I JA ODPUSZCZAM TOBIE GRZECHY W IMIĘ OJCA I SYNA, † I DUCHA ŚWIĘTEGO

    Wielką tajemnicą Miłosierdzia Bożego jest to, że pozostawia nas w wolności. To od naszej decyzji zależy to, czy zechcemy z niego korzystać czy nie zechcemy. Nie jest łatwe. Domaga się pewnej dozy wysiłku z naszej strony. Wysiłku, który wyraża się w przełamaniu niechęci i uznaniu, że Miłosierdzie Boga jest czymś, czego potrzebuję.

    Owszem. Dość atrakcyjnym wydaje się życie, w czasie którego wmawiamy sobie, że wszystko jest w porządku. W którym nie uznajemy grzechu i uznajemy, że nie potrzebujemy, by ktoś się nad nami litował. Życie, w którym ciągle i na nowe sposoby wmawiamy sobie że jesteśmy twardzi, silni i nieomylni. Bierze się to z błędnego przekonania o tym, czym jest Boże Miłosierdzie. Ono nie jest litością, taką, która pozbawiała by nas godności. Jest darem, który przywraca nam godność utraconą przez grzech. 

    

Komentarze