Wtorek I tygodnia Wielkiego Postu

Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie.

Ewangelia, w której Jezus uczy się modlić.

Jako ksiądz wcale nierzadko mam okazję usłyszeć w konfesjonale słowa: proszę księdza, źle się modliłem. Mam z tego typu wyznaniem problem, bo wydaje mi się, że kryterium tej złej modlitwy wcale nie jest obiektywne i Boże. Mam wręcz bardzo często przekonanie, że spotykam w takim wyznaniu bardzo specyficzną formę pokusy dążenia do „doskonałości”, której tak na prawdę nie da się osiągnąć, bo zawsze będzie czegoś za mało, albo coś nie tak.

Natomiast jeśli dobrze wczytać się w słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii, to ucząc modlitwy, stawia On tylko dwa warunki:

- zaufanie Bogu

- przebaczenie win

Zaufanie Bogu, ma wynikać z przekonania, że Ten, do którego w modlitwie zwracamy się Ojcze, wie czego nam potrzeba i o co się modlimy. Ba. Wiedział to zanim zaczęliśmy się modlić. Dlatego nie potrzebujemy ani wielu słów, ani jakichś cudownie nadzwyczajnych środków. Potrzebujemy zaufania.

Takiego zaufania, które cechuje małe dzieci.

My natomiast, wcale nierzadko przyjmujemy wobec Boga postawę nastolatka - buntownika, który próbuje wymusić realizację swoich postulatów i oczekiwań. Nierzadko wcale stawiamy warunki, a kiedy zdaje się nam, że Bóg Ojciec jest zbyt surowy, albo zbyt mało uległy - tupiemy nogą, strzelamy focha i odwracamy się od Niego. Taka postawa bynajmniej nie doprowadzi nas do dobrej modlitwy.

Jest jeszcze jeden warunek - przebaczenie winowajcom. Trudny, bo przecież pamiętliwość krzywd jest w nas silna.

On może po pierwsze pouczać o tym, że modlitwa z prośbą przeciw drugiemu człowiekowi jest niegodziwa i nie będzie wysłuchana. Może też, i to jest drugie, wskazywać na to, że przystępując do modlitwy, mamy się upodabniać do Boga, który przebacza nam nasze winy w swoim miłosierdziu. Po trzecie zaś, przypomina, że Bóg jest również sprawiedliwy i osądzi nas kiedyś według naszych czynów.

Komentarze