Środa Popielcowa…

Czym różni się Środa Popielcowa od każdej innej środy w ciągu roku?

Dla kogoś niezwiązanego z wiarą katolicką - zapewne niczym szczególnym. Środa jak środa. I do pracy iść trzeba i zwykłe domowe obowiązek też się cudowny sposobem same nie zaczynają ogarniać. Może gdzieś tam, w sklepie albo na ulicy dostrzega się jakieś dziwne ślady popiołu na czołach napotykanych ludzi.

Dla katolików, jest to dzień w którym rozpoczyna się Wielki Post, a to wiąże się z wizytą w Kościele, przyjęciem znaku posypania popiołem, może nawet ze szczerą próbą zachowania ścisłego Postu.

Uczciwie jednak przyznam, że coraz częściej mam wrażenie, że poprzestawiały się nam wszystkim akcenty i sprawy drugorzędne związane ze środą popielcową stawiamy na pierwszym miejscu, nierzadko zapominając albo i świadomie rezygnując z tych, które powinny mieć najwyższy możliwy priorytet.

Ale zacznijmy od początku. A właściwie od fundamentalnego pytania: Czym NIE jest Wielki Post?  - Tak. To pytanie jest ważne, bo życie przekonało mnie już wielokrotnie, że największym błędem jaki popełniamy, jest zakładanie, że pewne sprawy są oczywiste, a to wcale nie jest takie znowu proste…

A więc po pierwsze - Wielki Post nie jest czasem motywowanej religijnie diety, która ma stanowić pierwszy punkt na drodze przygotowań do wyjścia na plażę w wakacje, albo też ma sprawić, że po zimowym rozleniwienie i obżarstwie, jakimś cudem wbijemy się w zeszłoroczne wiosenne ciuchy. Nawet jeśli samo słowo post, sugeruje jakieś ograniczenia w ilości spożywanych pokarmów, to spoglądając na to ściśle, jedynie dwa dni w roku nakładają na wierzący obowiązek ograniczenia ilościowego, a pozostałe posty zachęcają do zrezygnowania z niektórych typów pokarmów i tyle.

Poza tym, nawet jeśli rzeczywiście podejmuję post, który polega na ograniczeniach związanych z dietą, to warto sobie przypomnieć, że nie chodzi o samo niejedzenie, czy nie obżeranie się. Trzeba jeszcze zadać sobie pytanie - dlaczego to robię i czemu/komu ma to służyć. I znowu - nawet jeśli słusznie powinniśmy takie kroki, to celem postu nie jest zmiana sylwetki.

Po co więc pościć? 

Starożytni mnisi widzieli w postach środek do walki z grzechem, a zwłaszcza z pożądliwością. Wskazywali przy tym, że ciało osłabione postami, nie ma sił na realizowanie pokus. Posty były więc swoistym działaniem prewencyjnym, które miało na celu opanowanie niektórych rodzajów grzechu.

Posty były też okazją do pokutowania. Wyrażały żal za popełnione grzechy i były okazją do zadośćuczynienia Bogu.

Wreszcie posty podejmowano (i do dziś podejmuje się z myślą o kimś, dla kogo chce się wyprosić szczególną łaskę - na przykład nawrócenia i zmiany życia, zerwania z nałogiem itp.)

Kiedy więc zaczyna się post, to podejmując wyrzeczenie, jakie by ono nie było warto zastanowić się nad tym dlaczego i w jakiej intencji się je podejmuje.

Jest jeszcze jedna myśl, która chodzi mi po głowie w związku z dzisiejszą Ewangelią.

Szczególne w tej Ewangelii jest wezwanie do zachowywania dobra, które się czyni (postu, modlitwy i jałmużny) dla siebie, a nie chwalenie się nimi po to, aby ludzie widzieli i mieli okazję nas pochwalić. 

Szczerze mówiąc, czytając te słowa, robię sobie rachunek sumienia z mojego podejścia do mediów społecznościowych i tego co na nich zamieszczam. Mam też przed oczyma profile wielu ludzi, którzy chwalić się potrafią wszystkim, poczynając od ugotowanego obiadu, przez udział w kolejnym wydarzeniu charytatywnym, po organizowanie kolejnej zbiórki na coś.

I znowu - daleki jestem od wylewania dziecka z kąpielą. Profile społecznościowe stanowią świetne narzędzie do skrzykiwania ludzi i wspólnego organizowania się w czynieniu dobra. Widać tor wyraźnie w ostatnich dniach.

Wydaje mi się jednak, że dobrze jest postawić sobie pytanie: „dlaczego?” I uczciwie wejrzeć w serce, czy nie kryje się gdzieś pokusa skupienia się na zbieraniu kolejnych lajków - za „dobro, które się dzieje”, bo to może być „odebraniem już swojej nagrody”.

Chciałbym być dobrze zrozumiany. Ta myśl nie ma za zadanie storpedować tego typu działań i posługiwania się mediami społecznościowymi w ich celu, ale Wielki Post jest czasem oczyszczania swoich motywacji, a skoro Pan Jezus zwraca uwagę na nadmierne chwalenie się dobrem, jako na coś co nie prowadzi do Królestwa Niebieskiego, to może warto wczytać się w dzisiejszą Ewangelię i pewne pytania sobie postawić - bo przecież nagroda w niebie też jest ważna i cenna, i szkoda byłoby się jej pozbawić.

Komentarze