Oto w swej łaskawości Pan sam ukazuje nam drogę życia (Prol 20)

 

Kolejne zdania REGUŁY są utkane z cytatów pochodzących z różnych miejsc Biblii. Pierwsze z nich są wezwaniem do powstania. Benedykt cytuje słowa św. Pawła skierowane do Kościoła w Rzymie: Teraz nadeszła dla nas godzina powstania ze snu (Rz 13,11). Traktuje je jako swego rodzaju pobudkę i wezwanie do przemiany życia i podążenia za Bogiem, który przemawia do swojego ludu, co wynika z pozostałych zamieszczonych w tym fragmencie cytatów.

            Święty Benedykt zwraca uwagę na to, że Bóg wzywa ludzi i zaprasza ich do podążania za Nim w sposób szczególny. Więcej, że choć mówi do wszystkich, to wśród tej rzeszy poszukuje takich ludzi, którzy będą chcieli z Nim współpracować. Podkreśla to cytatem z Psalmu 33: Któż jest człowiekiem, co miłuje życie i pragnie widzieć dni szczęśliwe? (Ps 33,13 Wlg) który dopełnia wskazówkami z wersów 14 i 15, które zachęcają do powściągnięcia języka od złego, do wstrzymania się od podstępnych słów, do porzucenia złego i czynienia dobra.

            Kwituje te słowa zapewnieniem z dzisiejszego tytułu – oto w swej łaskawości Pan sam ukazuje nam drogę życia.

            Czy chodzi świętemu o to, by mnich, który przekracza progi benedyktyńskiego klasztoru zdał sobie sprawę z tego, że jest wezwany do porzucenia pewnych sposobów postępowania, które nie przystoją człowiekowi przyozdobionemu zakonnym habitem? Pewnie tak, ale przecież wszystkie te wskazania można odnieść do każdego człowieka, który niezależnie od stanu swojego życia, chce na poważnie podejść do życia chrześcijańskiego.

            Głęboka prawda, która stoi za słowami REGUŁY jest taka, że każdy chrześcijanin jest człowiekiem powołanym do szczególnej współpracy z Bogiem, polegającej na porzuceniu zła i czynieniu dobra. Nie dotyczy ono jedynie mnichów, mniszek czy księży.

            Tak naprawdę na samym początku spotkania z REGUŁĄ jesteśmy więc postawieni wobec pytania o to, czy chcemy naszą wiarę, wskazania Ewangelii, życie sakramentalne traktować serio.  To jest fundament, podstawa wejścia w życie według REGUŁY świętego Benedykta. Inny się nie sprawdzi.

            REGUŁA jest przewodniczką dla tych, którzy chcą podążać ścieżkami Pana za przewodem Ewangelii (Prol 21) kierując się do celu, jakim jest Królestwo Niebieskie. Takie jest jej zadanie. Po to powstała, nawet jeśli wiele z zawartych w niej wskazań można odczytać w sposób bardziej uniwersalny i zastosować myśli w niej zawarte chociażby w prowadzeniu firmy. (To ostatnie to nie jest mój pomysł. Spotkałem się z nim na kanale Youtube tynieckich benedyktynów, który zresztą serdecznie polecam.)

            To co dla świętego Benedykta jest jasne i co chce przekazać swoim mnichom i innym naśladowcom, to prawda o tym, że człowiek właściwie nie musi odkrywać dla siebie drogi życia. Jej plan i program jest zapisany na kartach Pisma Świętego i pochodzi od Boga. Pan sam ukazuje nam drogę życia. Skoro tak, to zadanie człowieka, nieważne czy mnicha, czy świeckiego polega na tym, by to dostrzec i zrozumieć. A także by się przeciwko temu nie buntować.

            W tym ostatnim kryje się, przynajmniej według mnie, największy problem. Głównie dlatego, że zaakceptowanie faktu, że kto inny, a nie my wskazuje drogę, wyznacza cele i podpowiada sposoby ich osiągnięcia, jest tak bardzo sprzeczne z naszym naturalnym pragnieniem samostanowienia i decydowania o wszystkim, a najmniejszym nawet aspekcie rzeczywistości. Nieważne, że w tym wypadku chodzi o Boga i Stworzyciela wszystkiego. Rezygnacja z tego, co postrzegamy jako wolność jest wielkim kłopotem.

            Ale może trzeba spojrzeć, że taka wizja rzeczywistości, którą podpowiada REGUŁA wcale nie jest przeciwna naszej wolności. Jej przyjęcie – owszem – może ograniczać swawolę, ale ta tak naprawdę z wolnością ma niewiele wspólnego.

            Wolność polega tutaj przede wszystkim na tym, że jako wolny człowiek podejmuję decyzję – Chcę wejść na drogę jaką wyznacza i wskazuje mi Bóg. Chcę podążać za Jego wskazaniami. Chcę, by REGUŁA była mi w tej drodze pomocą.

            Ale skoro chcę, to ograniczam wszystko to, co temu nie sprzyja. Skoro chcę, to podejmuję uczciwe próby wyrugowania z mojego życia tego, co jest złe – bo takie jest wskazanie Boże. Skoro chcę, to podejmuję w moim życiu uczciwie wszystko to, co jest dobre – bo takie jest wskazanie Boże.

            Jako wolny człowiek, podjąłem decyzję, a teraz konsekwentnie wprowadzam ją w życie, podejmując także wszystkie jej konsekwencje, nawet jeśli są trudne i domagają się ode mnie samozaparcia. Do tego się to sprowadza.

            I owszem. Nierzadko sprowadzi się to do walki z samym sobą o wierność swojej deklaracji. O wierność współpracy z Bogiem, którą zadeklarowałem i która chcę teraz kontynuować.

            Na pocieszenie mogę powiedzieć, że w takiej, nierzadko codziennej walce wykuwa się świętość.

Komentarze