Ludzie pełni bojaźni Pańskiej… (Prol 29)

 

            Wczytując się dalej w prolog REGUŁY docieramy do fragmentu, który w pewien sposób powtarza wszystko to, co już powiedziane zostało do tej pory na temat pokory i uznawania pochodzenia dobra w człowieku od Boga. Nowym jest kategoria Bojaźni Pańskiej, która nie pojawiła się dotąd wprost. Warto jednak pochylić się nad nią przez chwilę, gdyż będzie ona istotna dla prawidłowego rozumienia dalszej części REGUŁY.

            Pierwsze co w tym momencie trzeba zrobić, to jasno powiedzieć sobie, czym Bojaźń Pańska nie jest.

            Nasuwa mi się w tym momencie stwierdzenie, które nierzadko można jeszcze usłyszeć Bój się Boga, które jest bodaj najjaskrawszym przykładem całkowicie złego rozumienia Bojaźni Pańskiej, sugerującego, że Bóg jest kimś strasznym, może nawet okrutnym. Kimś strasznie surowym, rozliczającym człowieka z każdego jednego uchybienia w sposób niemal bezlitosny. Jest to bardzo nieprawdziwy obraz Boga i święty Benedykt, który pisze o ludziach pełnych Bojaźni Pańskiej bynajmniej nie ma na myśli grupy sterroryzowanych przestrachem skrupulantów.

            Bojaźń Pańska taka jak rozumie ją święty Benedykt i Kościół oznacza raczej lęk przed wszystkim tym, co Boga obraża i co może człowieka od Boga oddalić. Jest to lęk przed popełnieniem grzechu i postawa, która prowadzi do rezygnacji z grzechu. Człowiek pełen bojaźni Pańskiej, to – według REGUŁY – taki człowiek, który nie wpada w zarozumiałość dlatego tylko, że dobrze postępuje. To człowiek, który dostrzega, że owo dobre ma swoje źródło w łasce otrzymanej od Boga. To wreszcie człowiek, zdolny do tego, by jako swoje własne wypowiadać słowa psalmisty Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę (Ps 115,1 [113,9]).

            Wzór takiego postępowania dostrzega święty Benedykt w świętym Pawle Apostole, który nigdy nie przypisywał sobie zasług, ale wszelkie sukcesy w swojej pracy apostolskiej ofiarowywał Bogu, który był ich źródłem.

            Myślę, że takie rozumienie Bojaźni Pańskiej powinniśmy w sobie rozwijać, tym bardziej, że współgra ono z jednym z darów Ducha Świętego, o tej samej nazwie. W tym wypadku REGUŁA może stać się inspiracją do głębszego przemyślenia i zrozumienia tego, co wnosi do naszego życia sakrament bierzmowania. I tak, zdaję sobie sprawę z tego, że święty nie wspomina nawet jednym słowem o tym sakramencie, ale mimo wszystko zachęcam do tego, by w tej chwili nie zwracać uwagi na dosłowność tekstu REGUŁY, a na to, co wskazuje ona niejako „między wierszami”.

            Wspominam o darach Ducha Świętego i sakramencie bierzmowania dlatego, że jest on – tak mi się wydaje – najmniej zrozumianym z sakramentów. Z jednej strony przyjmujemy go po jakimś przygotowaniu, z drugiej strony – jesteśmy akurat w takim wieku, w którym myślenie o sprawach Bożych nie stanowi zazwyczaj szczególnego priorytetu. Potem życie się toczy i stajemy się dorosłymi, którzy być może są jeszcze w stanie wymienić wszystkie siedem darów Ducha Świętego, ale jakby przyszło wyjaśnić na czym one polegają… Ale zostawmy takie rozważania.

            Zależy mi na tym, że postawa którą opisuje i chwali święty Benedykt jest zakorzeniona w działaniu Ducha Świętego. On jest tym, który obdarowuje nią człowieka. On jest tym, który swoimi darami uzdalnia nas do tego, byśmy rozwijali w sobie prawdziwą Bojaźń Pańską.

            Idąc dalej – to nie Duch Święty będzie w nas zaszczepiał postawę strachu i lęku przed Bogiem. To nie On, będzie w nas podsycał obraz Boga-Okrutnika. Tego typu myśli jeśli pochodzą od jakiegoś ducha, to zdecydowanie nie od Ducha Świętego i trzeba sobie z tego zdawać sprawę, żeby nie dać się sprowadzić na manowce.

            Może to być zdumiewające, szczególnie że temat współcześnie jest niemodny, ale w REGULE znajdziemy także zdania, które wskazują na działanie diabła-kusiciela. Benedykt nie traktuje go jako historię dobrą do straszenia dzieci i nie dość poważną. Jest w pełni poważny, kiedy o nim pisze, jednocześnie wskazuje, że człowiek, który uczciwie traktuje wezwanie do postępowania bez skazy, który działa sprawiedliwie, a mówi prawdę w swym sercu i nie zwodzi swym językiem, ten który nie czyni bliźniemu nic złego i nie słucha oszczerstw przeciw swemu sąsiadowi (Ps 14, 2-3 Wlg) jest zdolny do odtrącenia tego, co jest diabelskim podszeptem, jest też zdolny do tego, by pokusy, których doświadcza rozbić o Chrystusa, jak o skałę. (por. Prol 25-28).

            Zaczerpnijmy więc z REGUŁY św. Benedykta inspirację do tego, by budować w sobie prawdziwą, pochodzącą od Ducha Świętego Bojaźń Pańską. Niech ona wspiera w nas postawę ciągłego uwielbiania Boga za wszystko co pozwala nam czynić i co czyni dla nas.

Komentarze