Słuchaj...

 

Słuchaj, synu, nauk mistrza i nakłoń [ku nim] ucho swego serca. (Prol 1)

            Pierwsze zdanie REGUŁY odnosi się do słuchania. I to samo w sobie może stanowić trudność dla współczesnego człowieka, który zasadniczo lubi chodzić swoimi drogami, a posłuszeństwo za cnotę uznaje zdecydowanie łatwiej wtedy, kiedy domaga się go od podwładnych, niż wtedy, kiedy ma je okazać swoim przełożonym. A tu, w REGULE jasno jest powiedziane, że trzeba słuchać nauk i do tego, że trzeba słuchać nauk mistrza.

            Podejrzewam, że szczególnej przejrzystości nabiera ten zapis w klasztorze, czy w sytuacji takiej jak moja, czyli księdza diecezjalnego. W obu tych wypadkach, zwłaszcza na początku drogi dość łatwo określić kto jest mistrzem, którego należy słuchać. W opactwie będzie to Mistrz Nowicjatu, Przeor, Opat, starszy mnich, który swoje już widział i przeżył… W seminarium odpowiednio Prefekt, Rektor, Ojciec duchowny, na parafii Proboszcz, w diecezji Biskup…

            Ale kiedy żyje się poza klasztorem, to wcale nie musi być takie oczywiste i łatwe. Trzeba nierzadko mocniej się rozejrzeć i zastanowić nad tym, kto jest moim mistrzem, którego powinienem słuchać. Spróbuję odpowiedzieć na to pytanie na kilka sposobów.

            Jezus Chrystus

            Niby oczywiste, a przecież wcale nie tak bardzo. Kiedy podchodzę do czytania REGUŁY z perspektywy człowieka wierzącego, to pierwszym Mistrzem, jaki powinien przyjść mi na myśl po przeczytaniu pierwszego zdania Prologu jest mój Zbawiciel i Jego Ewangelia. Na jej kartach spisana została cała nauka, której realizowanie w codziennym życiu, prowadzić mnie ma do Zbawienia. Do Nieba.

            Oczywiście. Słuchanie nauk Tego konkretnego Mistrza, sprowadza mnie do konieczności wygospodarowania czasu, który będę w stanie poświęcić na lekturę Pisma Świętego i Ewangelii, ale przecież nie jest to rzecz niemożliwa. Słuchanie (czytanie) Ewangelii to zaledwie początek, bo święty Benedykt ma na myśli coś zdecydowanie bardziej głębokiego, niż tylko usłyszenie (zapoznanie się z tekstem). Jego słowa o „słuchaniu mistrza”, to zaledwie wstęp do tego, by zacząć przyuczać się do posłuszeństwa.

            Tu trafiamy na kolejny problem. Ewangelii zazwyczaj bardzo łatwo się słucha, ale kiedy chodzi o podporządkowanie swojego życia temu co w niej zapisane…

            Odczytywanie tego pierwszego zdania w ten właśnie sposób zyskuje dodatkowe uzasadnienie w chwili, w której przeczytamy kilka kolejnych zdań, a w nich między innymi to: Do ciebie więc kieruję teraz moje słowa, kimkolwiek jesteś Ty, co wyrzekasz się własnych chęci, a chcąc służyć pod rozkazami Chrystusa Pana, prawdziwego Króla, przywdziewasz potężną i świętą zbroję posłuszeństwa. (Prol 3)

            Kierownik duchowy

            Osoba, instytucja kierownika duchowego, to kolejna rzeczywistość, do której można odnieść słowa Prologu REGUŁY. Mam wrażenie, że współcześnie dotyczą jej dwie postawy. Z jednej strony jest wielkim poszukiwanym przez tych, którzy pragną prowadzić głębokie życie duchowe, z drugiej jest wielkim nieobecnym.

            Kim jest kierownik duchowy? Możemy go nazwać Mistrzem Życia Duchowego, przed którym można otworzyć serce, opowiedzieć stan swojej duszy, a On, w pierwszej kolejności wysłucha nas. Potem zaś, w oparciu o swoje doświadczenie i swoją mądrość, będzie starał się wspierać nas w drodze poszukiwania drogi do Boga.

            Pewnym fenomenem kierownictwa duchowego jest to, że tak do końca nie można się go nauczyć. Ono rodzi się z autorytetu, jaki zyskuje ktoś w naszych oczach do tego stopnia, że chcemy naśladować jego sposób życia i pozwolić mu, aby kierował nami. Kierownik duchowy to ktoś, kto staje się przewodnikiem w drodze. Kimś, kto po trochu prowadzi nas drogami, które sam już przeszedł, a po trochu uczy nas wyszukiwać tych ścieżek samodzielnie.

            Słuchanie kierownika, a właściwie posłuszeństwo okazywane kierownikowi jest swoistym wymogiem relacji w jaką z nim wchodzimy. Nie bierze się z tyrani i siły kierownika, ale z zaufania jakie w nim pokładamy.

            Swoistą formą takiej relacji jest relacja nowicjusza zakonnego do Mistrza Nowicjatu. Mistrz, jest kimś, kto poznał już życie zakonne bardzo dobrze. Jest kimś, kto przede wszystkim sam przeżywa je wzorcowo i może być w tym wymiarze autorytetem dla tych, którzy dopiero zaczynają. Oczywiście w tym rodzaju relacji posłuszeństwo wiąże się z przygotowaniem do życia, w którym ślub posłuszeństwa obowiązuje wobec każdego przełożonego już do końca życia, ma więc inny wymiar niż w wypadku osoby świeckiej.

            Warto jednak zauważyć, że REGUŁA podpowiada nam posłuszeństwo, jako drogę wejścia pod rozkazy Chrystusa Pana, prawdziwego Króla. I w relacji do kierownika duchowego jest jak najbardziej korzystne.

            Przy wyborze i poszukiwaniu kierownika duchowego dobrze jest uwzględnić też to, że powinien on być mistrzem. Kimś, kto osiągnął może nie szczyt, bo wątpię, że to w ogóle możliwe, ale przynajmniej wysoki poziom życia duchowego. Nie ma się co oszukiwać, że wyznacznikiem tego nie jest mniejsza lub większa popularność, zwłaszcza ta głośna i powszechna. Miarą mistrzostwa w życiu duchowym będzie częściej cichość i skromność, a także zdanie się bardziej na Boga niż na własne siły.

            Inne relacje

            Trzeba sobie jasno powiedzieć, że wezwanie do posłuszeństwa można potraktować też całkiem szeroko i odnieść je niemal do każdego przejawu ludzkiej aktywności. Od posłuszeństwa jakie dzieci winne są okazywać rodzicom, przez to, które jest oczekiwane wobec przełożonych w pracy, aż po podporządkowanie się przepisom ruchu drogowego. Na każdej z tych płaszczyzn, niesie ono ze sobą pewne trudności, z których największą jest zrozumienie, że podporządkowanie się może być korzystne.

            Na zakończenie chciałem jeszcze zwrócić uwagę na jedną sprawę. Święty Benedykt rozpoczyna swoją REGUŁĘ zawołaniem Słuchaj. Umieszczone na początku, potrafi skupić uwagę tak bardzo, że można nie dostrzec tego, że w perspektywie dalszej, to słuchanie jest początkiem drogi do celu, jakim jest mistrzostwo, po osiągnięciu którego dzisiejszy syn-słuchacz, stanie się mistrzem-słuchanym.

Komentarze