Wymagać od siebie na wzajem

Dzisiejszy fragment "Pamiętnika" dość mocno odnosi się do kapłaństwa i kapłanów. Co ciekawe, na początku XX wieku, Wicek zauważa to, co i dzisiaj trapi kapłański stan. Traktowanie kapłaństwa jako li tylko zawód, brak zaangażowania niektórych duchownych, zamykanie się księży w kościołach, brak wyjścia na zewnątrz, czekanie na wiernych... Sporo takich kapłańskich grzechów Wicek wymienia. 
Ale nie pozostaje też obojętny na świeckich. Mówi o katolikach-poganach, którzy niby wierzą, a nie wierzą, mówi o wiernych, którzy zadowalają się byle czym otrzymywanym od księży. Co zarówno dla nich jest niewłaściwe, jak i dla księdza nierozwijające...
Z tych jego rozważań, wypływa bardzo konkretny wniosek, który nakłada pewne zdania zarówno na mnie, jako na księdza, jak i na świeckich, którzy się ze mną spotykają. Określając je w punktach można je opisać tak:
  1. Muszę ciągle dbać o to, aby moje zaangażowanie w duszpasterstwo nie malało, a rosło.
  2. Muszę się wciąż rozwijać tak, abym w mojej posłudze głoszenia nie dawał ludziom mało wartościowego przekazu.
  3. Muszę dbać o to, aby stawiać wiernym wymagania, które pomogą im wzrastać.
  4. Wierni powinni mieć wobec mnie wysokie oczekiwania tak, abym miał motywację do pracy nad sobą.
  5. Jeśli moja posługa jest dla nich niesatysfakcjonująca, powinni dawać mi jasno do zrozumienia co ich zdaniem powinienem poprawić.
  6. Sami powinni być otwarci na współpracę i dialog, z którego może zrodzić się wzajemna dla nas korzyść.

Komentarze