Doświadczać, poznawać, fascynować się

Podczas tegorocznej kolędy miałem okazję spotkać wielu ludzi, ale najbardziej wspominam spotkanie z panią, która jest doktorantką/doktorem fizyki, zajmującą się fizyką teoretyczną, czyli czymś, co w większej mierze opiera się na matematyce i wzorach. Jak dla mnie czysta masakra, przekraczająca moje możliwości pojmowania, bo język wzorów i liczb jest dla mnie językiem zasadniczo obcym. Ale to się nie liczyło. Fascynujące w tym spotkaniu było to, że mogę posłuchać kogoś, kto wie coś o czym ja nie mam najmniejszego pojęcia. I to było w sumie najważniejsze. Spotkanie z czymś jeszcze nie znanym, czymś co może okazać się bardziej interesujące niż przypuszczam.
Nie ważne jest w tym to, że spotkanie było krótkie i nie dawało możliwości szerokich wyjaśnień. Najważniejsze było to, że było to coś nowego. Odpaliło się we mnie uczucie, którego życzyłbym każdemu z moich uczniów. Uczucie fascynacji, wiodącej do szukania odpowiedzi i do zadawania pytań. Chciałem jeszcze.
Myślę, że Wicek, który pisze o poznawaniu siebie przez szukanie w nieznanym ma coś takiego na myśli. Ja co prawda nie czyniłem i rzadko czynię świadomie taką refleksję, że w tym co poznaję odkrywam cząstkę siebie, niemniej uwielbiam sam proces poznawania i odkrywania. On na prawdę uszczęśliwia.

Komentarze