Dla kogo to robię?

Pytanie z tytułu jest całkiem ciekawe. Zwłaszcza jeśli odnieść je do naszych zachowań. 
Myślę, że nie bez przesady byłaby teza, że większość tego co czynimy, robimy z myślą o sobie. Z czasem, w miarę dojrzałości pojawiają się takie rzeczy, które robimy dla innych, na przykład dla rodziny, dla żony, męża, dziewczyny, chłopaka, dzieci... 
Pytanie: ile rzeczy w swoim codziennym życiu robisz dla Jezusa? Czy choćby z myślą o Nim i o tym, czego On mógłby sobie od Ciebie zażyczyć.
Wicek podsumowując wszystkie swoje wątpliwości, których doświadczył do tej pory w związku ze swoim powołaniem, dochodzi do przekonania, że większość z nich wiąże się z postrzeganiem tej sprawy egoistycznie, przez pryzmat pytania:"co ja chcę?", "jak ja to widzę?" Karci sam siebie, że za mało w tym wszystkim myślenia o woli Bożej, która w przypadku powołania jest dość istotnym kryterium.
Jego myśli i wnioski są jednak dość uniwersalne. Mogą i powinny dotyczyć nie tylko osób duchownych czy do stanu duchownego się przygotowujących. Każdy z nas może i powinien przynajmniej czasami zadać sobie to proste pytanie o to, czy w moim życiu znajdzie się coś, co robię ze względu na Jezusa i dla Jezusa, tylko dla Niego.

Komentarze