31 marca 2017

Przyszedłem rano do szkoły, tak jak zwykle w piątek. Mam w planie trzy lekcje. Dwie z pierwszą gimnazjum, jedną z piątą klasą. Tak wyglądało by to każdego innego dnia, ale nie dziś.
Dziś ZNP postanowił zawalczyć o szkołę i sprzeciwić się reformie, którą przeprowadzić chce aktualna ekipa rządząca. Nie chcę poddawać jej ocenie. Mam też co do niej swoje obawy, bo rozumiem, że każda reforma niesie z sobą ryzyko i niedogodności. Bardziej chciałbym opisać jak to wygląda od strony nauczyciela, który się pod strajkiem nie podpisał i tak jak ja, siedzi teraz w pustej klasie, podkreślając trwanie przy swoim zdaniu.
Uczniowie do szkoły oczywiście nie przyszli. Rozumiem to całkiem dobrze, też bym takiej okazji nie odpuścił sobie pod żadnym pozorem. W przypadku młodszych mogła też okazać się istotną informacja wywieszona na wejściu, że w dniu dzisiejszym stołówka nie działa.
Ja siedzę sobie w swojej sali z otwartym laptopem. Wcześniej odmówiłem sobie brewiarz, a teraz czekam aż skończy się trzecia godzina, po będę mógł wrócić do domu. Dwie sale dalej, na drzwi naklejono logo strajku i tam gromadzą się strajkujący nauczyciele.
Szczerze mówiąc - nie tak sobie wyobrażałem strajk. Trochę liczyłem, że ktoś z ZNP się pojawi, wygłosi jakąś pogadankę czy coś. Poszedłbym nawet posłuchać, a nóż byłoby z kim pogadać, a nóż dałby radę mnie przekonać. Nie widzę niczego takiego. Docierają do mnie odgłosy bardziej pikniku. Gwar rozmów, raczej z gatunku tych o wszystkim i o niczym, choć nie wiem, bo drzwi tamtej sali są zamknięte. Słychać wyraźnie dialogi oglądanego filmu.
Czasem tylko ktoś przemyka korytarzem.
Pogadałem prawie godzinę z jednym z nauczycieli tak jak i ja nie uczestniczących w  tym wydarzeniu. Ruszyliśmy temat historii Polski. Tak jakoś wyszło.
Teraz weszła pani dyrektor. Wreszcie jakieś zajęcie się znajdzie. Trzeba będzie poopisywać naklejki na Egzamin Gimnazjalny. Strajk strajkiem, ale w końcu egzaminu i tak nie odwołają.

Komentarze