Uczynki...

Nie mam pojęcia jaki zamysł towarzyszył autorowi "Atlasu chmur". Wiem jedno. Odkąd wyszedłem z kina zaprząta mi głowę.
Film, który nie nadaje się do tego, by potraktować go obojętnie. Zmusza do przemyśleń. Jest wielowątkowy. Niesie wiele tematów. Rzuca po epokach, historiach ludzkich losów...
Przeżywam go trochę na gorąco, mając pełną świadomość tego, że jest to film, który domaga się tego, by zobaczyć go jeszcze raz, a może nawet nie raz, że być może trzeba będzie przeczytać książkę, żeby sobie to wszystko poukładać.
Tak na już, to kilka szczególnych tematów mnie w nim uderzyło.
Pierwszy to wolność, bo niemal każdy z bohaterów jest w jakiś sposób zniewolony. Adam Ewing swoim lekarzem i jego trucizną, Frobisher lękiem o opinię i dobre imię, Laura Rey swoją pracą dziennikarki i konsekwencjami poszukiwania prawdy, Cavendish długami, Sonmi-451 jest w ogóle stworzona jako bezwolny klon, Zachry strachem przed swoim diabłem, przeszłością i zmianami.
Każdy z nich przechodzi ciekawą drogę do uwolnienia i tu zaczyna się drugi ciekawy wątek - nigdy sam. Los każdego z bohaterów spleciony jest bardzo mocno z losami innych - jemu współczesnych, ale także tych którzy byli przed nimi i po nich. Jeśli dobrze się przyjrzeć, to wyraźnie i jaskrawo widać, jak poszczególne decyzje wpływają na ich dalsze losy. Z pozoru niewinne spojrzenie w oczy bitemu niewolnikowi powoduje jego obecność na statku, tu decyzja - wydać go czy wstawić się za nim. Każda z nich istotna, bo koniec końców to niewolnik uwolni wolnego, co znów zaowocuje buntem i sprzeciwem przeciwko procederowi handlu niewolników, co jak bumerang wróci w historii Sonmi, która staje się męczennicą wolność słowa, myślenia, życia. 
Ciekawa jest historia uwięzienia i ucieczki Cavendisha w domu starców, bo w końcu to ledwo kawałeczek filmu - ekranizacji jego książki daje Sonmi odwagę do podjęcia zmian. 
Nad czym na pewno, tak na gorąco warto się zastanowić, w kontekście tego filmu.
Nad problemem uczynków.
Bo jeśli, jak głosi jedna z tez filmu - nie żyjemy dla siebie. Jeśli nasze czyny mają tak szeroki wpływ na nasze otoczenie, że czasami jedna decyzja może stanowić o życiu i śmierci, to czy możemy postępować bezmyślnie? Czy możemy decydować się na zło, obojętność, na oziębłość wobec innych? Czy możemy zamykać się sami w sobie i nie zauważać innych ludzi, których życie przebiega obok nas, ale przecież czasami się z naszym krzyżuje i przeplata?
Im bardziej upływa czas od obejrzenia "Atlasu", tym bardziej jasno rysuje się we mnie myśl, że jednym z najważniejszych pytań, do których ten film ma skłonić jest pytanie: JAK MAM ŻYĆ BY MOJE ŻYCIE MIAŁO SENS? - dając jednocześnie ukrytą pomiędzy wierszami odpowiedź - KIERUJĄC SIĘ MIŁOŚCIĄ!

Komentarze