Sobota po Popielcu

 «Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać do nawrócenia się sprawiedliwych, lecz grzeszników».

Biorąc pod uwagę, ze wczoraj wylądowałem w szpitalu, to akurat ten fragment z dzisiejszej Ewangelii przemawia do mnie w sposób na prawdę mocny.

Po pierwsze - chyba nigdy wcześniej w życiu nie doświadczyłem poczucia tak wielkiej bezradności. Moja sytuacja pozwala mi leżeć bez ruchu, w jednej tylko pozycji. Nie mogę chodzić, wiec sięgam rylko po to co jest w zasięgu ręki. Wyprostowanie się tez mnie przerasta. Od razu człowiek docenia personel szpitala. Lekarzy, pielęgniarki, salowe. 

Biorąc pod uwagę okoliczności mojej wizyty - skutek wypadku drogowego, to mocne jest we mnie także doświadczenie kruchości życia. Gdzieś z tylu głowy huczy pytanie - a gdybyśmy jechali szybciej?

Skutek tego jest taki, że rachunek sumienia i mocne postanowienie poprawy jakoś tak samo przychodzi. Bo przecież - może być lepiej.

Mam wrażenie, że takie momenty w życiu są swoistym błogosławieństwem, choć tez szczerze ich nikomu nie życzę. Tu na prawdę warto korzystać z doświadczeń innych ludzi.

Przede mną - tak mówi lekarz- sporo czasu na przemyślenia, potem uczenie się chodzić na nowo… 

Szczerze mówiąc - na prawdę lepsza opcją na Wielki Post jest nauczenie się na nowo trasy do kościoła i do konfesjonału, zwłaszcza, jeśli nogi ma się sprawne na 100 %


Komentarze