Msza o pokój…

 Takie formularze mszalne, które istnieją w Mszale Rzymskim od „niepamiętnych czasów”, a z których jakoś nigdy nie było okazji skorzystać. Są zbyt „egzotyczne” albo przepisane na tak szczególne sytuacje, że po prostu nie było okazji z nich skorzystać.

Przykładem może być Msza za uwięzionych, której nigdy nie miałem okazji odprawiać, z tego prostego względu, że nie mam do czynienia z duszpasterstwem osadzonych w Zakładach Karnych, a nie wydarzyło się nigdy by inna sytuacja do tego mnie zachęciła czy zmusiła.

Są też w mszale takie formularze, których istnienie - choć w pełni uzasadnione - chciałoby się móc przenieść do rozdziału: „Historyczne, dziś już nie potrzebne.”, ale niestety nie ma takiej możliwości, bo sytuacje których dotyczą - wydarzają się na świecie ciągle i wciąż. I i choć chciałoby się, by „Msza za chrześcijan prześladowanych” czy „Msza o zachowanie pokoju i sprawiedliwości”, najzwyczajniej w świecie przestały być potrzebne, to co jakiś czas wydarza się w świecie coś takiego, że trzeba te formularze odkurzyć i zacząć się nimi modlić.

Dziś jest taki dzień.

Przeraża mnie to o tyle, że pierwszy raz w historii mojego życia dotyczy to wydarzeń tak bliskich. Tak bardzo w sumie dotykalnych. 

Ukraina to nie jest drugi koniec świata.

To sąsiad, który doświadcza dziś zła, jakim jest wojna.

Jako ksiądz, mogę się przede wszystkim modlić o pokój, ale też za tych, którzy cierpią, giną i walczą w obronie granic swojej Ojczyzny. I do takiej modlitwy zachęcam. 

Komentarze